Powiat nyski bierze szpitale pod lupę

Klaudia Bochenek
Dyrektor Norbert Krajczy uważa, że szpitalowi w Nysie nie są potrzebne przekształcenia. - Z tego tytułu i tak nie dostaniemy większego kontraktu od NFZ - mówi.
Dyrektor Norbert Krajczy uważa, że szpitalowi w Nysie nie są potrzebne przekształcenia. - Z tego tytułu i tak nie dostaniemy większego kontraktu od NFZ - mówi.
Nysa, Głuchołazy. Samorządowcy przymierzają się do restrukturyzacji szpitali, bo obawiają się, że w myśl nowej ustawy będą musieli spłacać długi ZOZ-ów.

Zarówno Zespół Opieki Zdrowotnej w Nysie, jak i w Głuchołazach na koniec minionego roku wykazały spore straty oscylujące w granicach - odpowiednio - ponad miliona i ok. 600 tys. złotych.

- Tegoroczny kontrakt NFZ zmniejszył nam o milion złotych, a w poprzednich latach też nas nie rozpieszczano. Stąd ciągłe straty, bo przecież leczyć ludzi trzeba, a za przekroczone limity nikt nam nie zwraca pieniędzy - mówi dyrektor ZOZ w Głuchołazach, Artur Grychowski.

Stąd też dyr. Grychowski nie ma nic przeciwko przekształceniom własnościowym szpitala, w którym upatruje bardziej szansy, niż zagrożenia: - Mielibyśmy większe możliwości pozyskiwania dodatkowych funduszy z zewnątrz, promocji, otwarcia na szerszą grupę pacjentów - wylicza. - A jeśli byłyby większe pieniądze, to oczywiście skorzystaliby na tym przede wszystkim pacjenci, dostając od nas lepszą jakość i szerszy wachlarz usług medycznych.

Jednak o restrukturyzacji i zmianach własnościowym szpitali zdecydują nie ich dyrektorzy, a organ prowadzący, czyli nyskie starostwo powiatowe. Na dzisiejszej sesji radni powiatu pochylą się nad sytuacją obydwu ZOZ-ów, będzie również mowa o ewentualnych przekształceniach. - Nowa ustawa o służbie zdrowia sprawi, że jeśli samorządy nie zadeklarują żadnych zmian, będą zmuszone przejąć zobowiązania szpitali - tłumaczy starosta Adam Fujarczuk.
Dlatego wszczęcie procedury - jak mówi starosta - jest konieczne. Nie oznacza to jednak, że do obu szpitali samorząd będzie podchodził jednakowo i że taką samą drogę im wytyczy. Zwłaszcza, że mają całkiem inną sytuację finansową, ten w Głuchołazach zdecydowanie gorszą. - Dlatego będziemy rozmawiać głównie o szpitalu w Głuchołazach, a jego dyrektor przedstawi nam program naprawczy - dodaje starosta Fujarczuk.

O ile dyrektor Grychowski nie ma nic przeciwko przekształceniom, to szef nyskiego szpitala Norbert Krajczy nie widzi takiej konieczności. Zwłaszcza, że ZOZ w Nysie nie ma żadnych długów i radzi sobie całkiem nieźle. - Niepotrzebne są nam przekształcenia w żadne spółki - mówi. - Bo co z tego, że będziemy ZOZ-em, NZOZ-em czy jeszcze jakimś innym tworem, skoro z tego tytułu i tak nie dostaniemy ani jednej złotówki więcej w ramach kontraktu z NFZ.

Dyrektor Krajczy sądzi nawet, że po przekształceniu może być jeszcze gorzej. Zwłaszcza jeśli chodzi o redukcję zatrudnienia i płace dla personelu. - Dziś w moim szpitalu ratownik na karetce, za godzinę pracy, dostaje 70 złotych, a w podobnych placówkach, tyle że niedawno sprywatyzowanych - zaledwie 50 zł - mówi dyrektor.

Starosta dodaje jednak, że ocena obydwu ZOZ-ów wcale nie jest negatywna. Pomijając straty, szpitale hospitalizują w ciągu roku tysiące pacjentów, głównie z powiatu nyskiego. Przy czym każdy z nich specjalizuje się w innych usługach. - Oznacza to, że zarówno jedna jak i druga placówka są nam bardzo potrzebne - przyznaje starosta. - I gdyby do ich rocznego bilansu doliczyć nadwykonania, za które ZOZ-y nie dostały zwrotów z NFZ, to zamykalibyśmy rok na plusie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska