Powiat strzelecki. Prywatny przewoźnik zarzuca starostwu, że chce zniszczyć konkurencję

Radosław Dimitrow [email protected] 77 44 32 587
Przewozy na wsiach to raczej mało dochodowy interes. Bywa, że na przystankach nie ma żadnych pasażerów, a autobusy lub busy jeżdżą kompletnie puste. Mimo tego firmy rywalizują o ten rynek. (fot. Radosław Dimitrow)
Przewozy na wsiach to raczej mało dochodowy interes. Bywa, że na przystankach nie ma żadnych pasażerów, a autobusy lub busy jeżdżą kompletnie puste. Mimo tego firmy rywalizują o ten rynek. (fot. Radosław Dimitrow)
Chodzi o firmę Luz, która umożliwia mieszkańcom powiatu strzeleckiego dojazd do Opola.

Od kilku miesięcy ma ona problem, żeby porozumieć się z powiatem strzeleckim w kwestii korzystania z przystanków.

Zobacz: ITD kontra LUZ. Postępowanie zostało umorzone, ale inspekcja wszczęła następne

- To bezczelna próba usunięcia mojej firmy z rynku - ocenia Jan Domagała, prezes LUZ-u. - Dotychczas nie miałem żadnych problemów ze zdobyciem jakichkolwiek pozwoleń w starostwie. Pojawiły się one w momencie, gdy powiat dowiedział, że przejmie PKS. Zaczął widzieć w mojej firmie konkurencję i na każdym kroku robi problemy.

Na przykład firma Domagały przez długi czas nie mogła dostać od starostwa zgody na korzystanie z przystanków.

- Postawiono mi szereg warunków, z którymi nie spotkałem się nigdzie indziej w województwie - dodaje. - Powiat chciał, żebym np. zimą odśnieżał przystanki. Przy każdym z nich moja firma ma też postawić osobne znaki z rozkładem jazdy. Nie mogę skorzystać ze słupków, które już stoją.

Waldemar Gaida, wicestarosta strzelecki uważa, że zarzuty firmy w stosunku do powiatu są wydumane.

- Wymagania, które stawia starostwo wynikają z ustawy o utrzymaniu czystości i porządku - mówi Gaida. - Nie robimy stawiamy żadnych dodatkowych przeszkód. Firma pana Domagały ostatecznie otrzymała wszystkie pozwolenia, o które się starała.

Zobacz: Wojna autobusowa w Opolu. Walczą PKS i Luz

Właściciel Luz-u dodaje jednak, że na pozwolenia, które obejmują przystanki w Izbicku, Utracie, Krośnicy i Boryczy czekał aż pół roku.

W tym czasie chciał starać się o uruchomienie drugiej linii, która docierałaby m.in. do Szymiszowa. Ale przez urzędnicze procedury nie było do możliwe.

- Zapewniam pana Domagałę, że w każdej chwili może zgłosić się do nas z wnioskiem o korzystanie z przystanków - zapewnia Gaida. - Jeżeli spełni warunki określone w przepisach do dostanie zgodę od ręki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska