Każda sala w przedszkolu to osobne mieszkanie. Nie ma w nich wewnętrznych ścianek, więc powodzianie tak ustawiają meble, by podzielić jakoś pomieszczenie na pokoje. W takich warunkach mają spędzić najbliższe miesiące.
- Lepsze to niż życie na hotelu - mówi Joanna Kiedrowska, której zniszczony dom został na ul. Dworcowej. - Tam nie było nawet miejsca żeby się obrócić. Życie toczyło się w ciasnym pokoju na kilku metrach kwadratowych. Tutaj mamy przynajmniej swoją łazienkę i trochę prywatności.
Przedszkole, w którym pozostaną powodzianie od kilku lat było nieczynne. By można było w nim zamieszkać, gmina musiała je najpierw wyremontować.
Meble, łóżko, lodówka, telewizor, garnki i wiele rzeczy codziennego użytku, które przywieźli powodzianie to dary od osób prywatnych i firm. Jedne są zupełnie nowe, inne trochę używane. Ofiarowali je ludzie z okolic: Zawadzkiego, Kolonowskiego, Strzelec Opolskich, ale nie brakowało ludzi dobrej woli np. z Niemiec.
Jak wygląda życie powodzian w budynku przedszkola, kiedy będą mogli wrócić do swoich domów i ile pieniędzy potrzeba na wyremontowanie budynków, które w maju zalała woda - czytaj w czwartek w tygodniku strzelecko-krapkowickim, który jest bezpłatnym dodatkiem do Nowej Trybuny Opolskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?