Powoli do celu

Fot. Jerzy Stemplewski
Marcin Makówka marzy o grze w reprezentacji Polski.
Marcin Makówka marzy o grze w reprezentacji Polski. Fot. Jerzy Stemplewski
Rozmowa z Marcinem MAKÓWKĄ, bramkarzem Gwardii Opole, złotym medalistą młodzieżowych mistrzostw Europy w piłce ręcznej.

- Czy spodziewaliście się przed turniejem w Gdańsku, że będziecie sprawcami takiego sukcesu i zdobędziecie pierwszy złoty medal w historii polskiego szczypiorniaka?
- W żadnym wypadku. Takim celem maksimum stawianym przed mistrzostwami było znalezienie się w pierwszej piątce. Kiedy jednak gładko wygraliśmy z Rumunią, apetyty zaczęły rosnąć. Wygraliśmy rywalizację w grupie, później przeszliśmy kolejne szczeble eliminacji, aż do zwycięskiego finału.

- Pan miał też znaczny udział w sukcesie polskiej reprezentacji...
- Nie ukrywam, że dobrze mi się grało w tych mistrzostwach. Po meczu grupowym ze Słowenią mówiono, że to dzięki mnie wygraliśmy. Dopiero później dowiedziałem się, że ustanowiłem także swoisty rekord - przez dwadzieścia dwie minuty rywale nie potrafili rzucić mi bramki, a w połowie puściłem tylko cztery.

- Czy ten sukces coś zmieni w pańskiej karierze? Na pewno pojawiły się oferty gry w innych klubach.
- Rzeczywiście, mam takie propozycje, ale chcę zostać w Gwardii. Mam kontrakt do końca sezonu, bardzo dobrze układa się współpraca z trenerem Zajączkowskim i na razie przede mną jest do rozegrania cały sezon. Oczywiście chciałbym grać w ekstraklasie, najlepiej w Gwardii, ale z drugiej strony trudno teraz w Opolu w ciągu roku stworzyć zespół, który by awansował. Na to potrzeba czasu.

- Czym Marcin Makówka zajmuje się poza uprawianiem sportu?
- Studiuję na politechnice, rozrywki lubię w umiarze, choć, kiedy to możliwe, staram się wychodzić gdzieś z moją dziewczyną Agatą. Jestem jednak raczej domatorem.

- Mimo młodego wieku gra pan już długo w piłkę ręczną.
- Od chwili, gdy zacząłem zajęcia u trenera Mieczysława Starościaka w MOS-ie, minęło już jedenaście lat, czyli gram już ponad połowę życia.

- A jakie cele stawia pan sobie do osiągnięcia?
- Staram się nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Pewnie, że marzę o igrzyskach olimpijskich, ale jestem realistą. Chcę do tego dążyć małymi krokami. Jak mówiłem, chciałbym grać w ekstraklasie, w kadrze, systematycznie podnosić swoje umiejętności.

- A jakie są pańskie plusy i minusy?
- Trudno się samemu oceniać, ale z tego, co mówią trenerzy, moimi atutami są szybkość i dynamika. Muszę natomiast poprawić technikę gry w bramce. Ale najważniejsze to zdobycie doświadczenia, rutyny, bo bez tego trudno być bardzo dobrym bramkarzem. Na szczęście w klubie mam się od kogo uczyć.

- W turnieju w Zawadzkiem spisywał się pan bardzo dobrze, a jednak nie wygraliście.
- O tym zadecydował pierwszy mecz z MOSiR-em Zabrze. W końcówce popełniliśmy kilka błędów i rywale z ekstraklasy okazali się lepsi. Z taką drużyną trzeba albo prowadzić wysoko, albo liczyć się właśnie z porażką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska