Piątka dzieci w wieku 10- 12 lat wymagała prawdziwej pomocy medycznej w trakcie zaplanowanych ćwiczeń pożarniczych w Szkole Podstawowej nr 3 w Prudniku.
Strażacy ochotnicy i zawodowcy ćwiczyli dziś akcję gaśniczą, w czasie której kilkoro dzieci utknęło na drugim piętrze i trzeba je ewakuować podnośnikiem. Personel szkoły ewakuował 400 osób w bezpieczne miejsce na boisku szkolnym. W budynku zostało tylko kilku starszych harcerzy - pozorujących rannych. Na miejsce przyjechało na sygnale 6 wozów bojowych i strażacy zaczęli prowadzić swoją akcję na oczach zgromadzonej na boisku młodej widowni.
Nieoczekiwanie wśród czekających na boisku uczniów zaczęły słabnąć i mdleć kolejne osoby. Pierwszą bardzo szybko zabrała karetka pogotowia, ale zaraz potem organizatorzy wezwali karetkę do kolejnych trzech. Do piątej osoby pogotowie pojechało już po ćwiczeniach, do domu.
- Jedno z dzieci mówiło, że nie jadło śniadania, ale sami jesteśmy zainteresowani, jaka była przyczyna wszystkich omdleń - komentuje Mariusz Pieniążek z prudnickiej straży pożarnej. - 2 października organizowaliśmy podobne ćwiczenia w Łące Prudnickiej. Tam nic się nie stało.
Był też inny problem. - Na drugą karetkę musieliśmy czekać pół godziny - podkreśla Mirosław Banaś z Gminnego Centrum Reagowania. - Musiałem dwa razy wyjaśniać dyspozytorowi, że to nie są pozoranci na ćwiczeniach, ale dzieci naprawdę potrzebujące pomocy. Dobrze, że na miejscu byli ratownicy - strażacy, którzy udzielili im pierwszej pomocy.
Ćwiczenia skrytykował na antenie Radia Opole Ireneusz Sołek, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego. Według niego narażono dzieci na stres, a ćwiczenia powinny być zabezpieczane przez inne karetki, np. wynajęte od firm medycznych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?