Tak przynajmniej można przypuszczać z relacji naocznego świadka - uczennicy pobliskiego gimnazjum, która widziała jak trzech gimnazjalistów przeskakiwało przez płot nieczynnego zakładu.
Chwilę później wybuchł pożar.
Rzecznik nyskiej straży pożarnej Marek Makówka wcale nie jest zdziwiony.
- O tej porze dzieciaki wychodzą ze szkoły i nie wiedzą chyba co mają robić ze sobą - denerwuje się Makówka.
Chociaż pożar zapowiadał się poważnie, bo obiekt jest duży, akcja trwała niecałe dwie godziny.
Więcej było dymu, niż ognia.
Paliły sie głównie pomieszczenia na strychu, prawdopodobnie pozostałości materiałów używanych do produkcji mebli.
Policja obecnie przesłuchuje świadków, szacowane są również straty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?