- Wszędzie pełno dymu, białego i duszącego. Nic nie było widać. Strażacy wchodzili do środka w maskach i szybko opuszczali budynek. Udało się im jednak wynieść parę pojemników z płazami. Pod koniec akcji pozwolili też wejść jednemu z naszych pracowników, on wyniósł kolejny boks - Krzysztof Kazanowski, wicedyrektor zoo relacjonuje nocny pożar w opolskim ogrodzie.
Ogień pojawił się ok. 21.30 w niedzielę. Dym na dachu pawilonu, w którym eksponowane były egzotyczne płazy, pierwsi zauważyli ochroniarz i palacz. Natychmiast wezwali strażaków. - Ja i paru innych pracowników przyjechaliśmy do zoo zaraz po straży pożarnej. Po otwarciu budynku okazało się, że całe pomieszczenie jest już zadymione... - opowiada Kazanowski.
- Buchnął ogień - dodaje Lesław Sobieraj, dyrektor zoo - Szanse na uratowanie zwierząt były małe. Strażaków niepokoiła też drewniana konstrukcja pawilonu.
Główna akcja gaszenia trwała cztery godziny, brało w niej udział 9 jednostek straży. Jeszcze dziś rano strażacy dogaszali tlące się miejsca i zabezpieczali budynek.
Z płomieni udało się wynieść 70 zwierząt z dziewięciu gatunków. Niestety, około 30 z nich padło. Wśród płazów, które uratowano, są m. in. salamandry, traszki, kumaki i asksolotle (płazy wodne, które wyglądają jak połączenie ryby z jaszczurką).
- Przebywały w wodzie, z niej czerpały tlen - wyjaśnia Krzysztof Kazanowski - Pozostałe się zadusiły.
Jednocześnie zastrzega: - Obserwujemy wyniesione z pożaru płazy. Nie wiemy, jak zareagują na nagłe wahania temperatury, w końcu na dworze był silny mróz. Nie wiemy też, na ile ucierpiały w czasie samego pożaru. Jeśli przeżyją tydzień - będziemy optymistami.
Płazy eksponowane były w parterowym budynku starej kuchni, który - po gruntownym remoncie - został ponad rok temu udostępniony zwiedzającym zoo. Nowoczesna ekspozycja składała się z 24 boksów w których prezentowano w sumie 25 gatunków płazów.
- Było tam około 300 zwierząt, w różnych stadiach rozwoju, zarówno dorosłe osobniki, jak i kijanki - mówi Lesław Sobieraj. - I niemal wszystkie zginęły. Były cennymi i rzadkimi okazami, niektóre niemal już niespotykane w naturze, np. amazońskie nadrzewne żaby, których toksycznej wydzieliny Indianie używali do zatruwania strzał.
Kolekcję w opolskim zoo tworzono prawie 10 lat. Trudno dziś wyrokować, jak długo będzie trwało jej odbudowywanie. - Najpierw trzeba ocenić, czy ten pawilon da się odbudować, potem dopiero można myśleć o odtworzeniu kolekcji. - tłumaczy dyr. Sobieraj.
Czytaj więcej: Pawilon dla płazów. Nowa atrakcja w opolskim zoo
Budynek był ubezpieczony na 500 tysięcy złotych. Jego remont i wyposażenie kosztowało 700 tys. Nie był wyposażony w czujki dymu, ani zraszacze: - Nie ma takiego obowiązku. Żaden budynek w zoo nie ma instalacji przeciwpożarowej, jest zbyt kosztowna - przyznaje Lesław Sobieraj. Dyrektor zoo dodaje, że pawilon został dopuszczony do eksploatacji także przez strażaków.
- Czynności w sprawie ustalenia przyczyn pożaru przejęła już policja - informuje brygadier Adam Janiuk z Komendy Wojewódzkiej PSP Opole - Ze wstępnych ustaleń wynika, że doszło do zwarcia instalacji elektrycznej. Ogień szedł od góry, bo wszystko, co znajdowało się powyżej 160 centymetrów - jest wypalone.
Pawilon zbadał biegły sądowy ds. pożarnictwa Karol Pieśniak. - Potwierdzam, że przyczyną pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej - mówi.
Instalacja była nowa z 2010 roku. Zgodnie z przepisami miała być sprawdzona w 2015.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?