W poniedziałek rozżaleni pracownicy protestowali przed siedzibą spółki przy ul. Rejtana w Opolu. - Nie dostaliśmy wypłaty za październik i wszystko wskazuje na to, że listopadowej, która miała być wypłacona do 10 grudnia, też nie dostaniemy - mówi Witold Kowalski, pracownik spółki Wagon Opole.
W jego przypadku oznaczałoby to 5 tys. złotych mniej w domowym budżecie, bo tyle wynosi dwumiesięczne wynagrodzenie.
- Nasz pracodawca podobno nie ma pieniędzy. Najpierw była mowa, że pieniądze dostaniemy do 15 października, później, że do końca miesiąca, ale na obietnicach się skończyło. Spółka jest w tak fatalnej kondycji, że nie ma nawet pieniędzy, żeby kupić materiały potrzebne do pracy. Część pracowników ma niby płacone postojowe, ale co z tego, skoro tych pieniędzy w praktyce nie widzimy. - Chcieliśmy się spotkać z kierownictwem, żeby dowiedzieć się, na czym tak naprawdę stoją pracownicy - mówi Marek Stelmach, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność”. - Są dla nas nieuchwytni, więc nie ma nawet z kim rozmawiać. Nie mam pojęcia, co dalej będzie z ludźmi. Idą święta i każdy zachodzi w głowę, za co je zorganizuje.
Sytuacja jest na tyle podbramkowa, że pracownicy starają się o paczki dla dzieci z Banku Żywności.
- Był Mikołaj, a prezentów nie było. Jak wytłumaczyć dziecku, że wszystko przez to, że szef nie zapłacił? Co ono jest winne? - mówi Witold Kowalski.
Pracownicy dawnej wagonówki, którzy nie otrzymali wynagrodzeń, są zatrudniani przez spółkę Wagon Opole lub Trinites. Wysłaliśmy do obu firm maila z prośbą o odniesienie się do problemu i wyjaśnienie, kiedy załoga dostanie zaległe wypłaty. Do sprawy wrócimy.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
