Z jednej strony uczestnicy konferencji (ratownicy medyczni i pielęgniarze) przyznali, że nowe przepisy ministerialne nie przystają do rzeczywistości, w jakiej funkcjonują SOR-y i że niewiele takich oddziałów w kraju spełnia wymogi postawione w rozporządzeniu.
- Niecodziennie potrzebna jest pomoc lekarza endoskopisty, więc można by zastosować inne związanie - mówił Dariusz Kupic, pielęgniarz z SOR w Szpitalu Wojewódzkim.
Z drugiej strony ocenili, że jeden SOR w Opolu nie będzie w stanie przyjąć dodatkowych pacjentów, którzy obecnie trafiają na SOR w Szpitalu Wojewódzkim (ponad 20 tys. w ciągu roku).
- Nie ma możliwości, żeby nagle trafiały na SOR-y najcięższe przypadki, jak to wynika z przepisów, bo pacjenci, którzy nie znajdują pomocy w podstawowej opiece nieczynnej w nocy, czy w poradniach specjalistycznych, gdzie muszą długo czekać, przyjeżdżają do nas - mówiła Aleksandra Cymbała, ratowniczka ze Szpitala Wojewódzkiego.
Przyznała, że ograniczenie liczby łóżek internistycznych spowodowało, że pacjenci trafiający na SOR są tam przez kilka dni. - Dziś rano mieliśmy 15 pacjentów, dla których nie mogliśmy znaleźć miejsca na oddziałach - przyznała.
Tymczasem wg nowych przepisów tacy pacjenci powinni zostać przyjęci na oddział w szpitalu, do którego trafili.
Bartosz Zawiałow, ratownik z USK w Opolu, podkreślił, że oddział ratunkowy po rozbudowie nie będzie w ich szpitalu dużo większy. -
Marcin Laskowski, szef organizacji związkowej skupiającej ratowników z USK, Szpitala Wojewódzkiego i Opolskiego Centrum Onkologii, zwrócił uwagę, że efektem zamknięcia SOR na Katowickiej będzie utrata miejsc pracy ratowników medycznych. - Według przepisów nie mogą oni zostać zatrudnieni na oddziałach, kobiety-ratowniczki nie znajdą pracy w pogotowiach, bo tam preferowani są mężczyźni, którzy będą mieli siły nosić pacjentów - mówił Laskowski.
Pracownicy Szpitala Wojewódzkiego w Opolu wyjaśnili, że informację o tym, że ich miejsca pracy są zagrożone, dostali dopiero w październiku, mimo że wniosek o wygaszenie oddziału dyrekcja szpitala złożyła w lipcu.
- SOR na Katowickiej jest wyposażony, tworzono go przez tyle lat, inwestowano w niego. Zamknięcie go to zaprzepaszczenie tego dorobku - ocenił Laskowski.
I zapowiedział, że w czwartek poparcie dla postulatów utrzymania SOR na Katowickiej udzieli zarząd regionu opolskiej "Solidarności".
Renata Ruman-Dzido, prezes Szpitala Wojewódzkiego w Opolu, wyjaśnia, że informacje o planach wobec SOR przedstawiła pracownikom oddziału na zebraniu, które odbyło się po tym, gdy już został zawarty Aneks pomiędzy NFZ i Szpitalem rozwiązujący umowę na SOR. - Poinformowałam, że nie będę w stanie zapewnić pracy ratownikom, którzy mają u nas umowy-zlecenia, a więc mają inne podstawowe źródło utrzymania. Zapewniłam też, że będę rozmawiać z NFZ o innych formach działalności, bo zależy mi na utrzymaniu zespołu ratowników.
Prezes uważa, że problem wypowiadania umów ratownikom byłby rozwiązany, gdyby minister zdrowia zmienił rozporządzenie o normach zatrudnienia i wyraził zgodę, żeby ratownicy mogli być uwzględniani w wyliczaniu norm zatrudnienia pielęgniarek na oddziałach. - Taka zmiana pozwoliłaby nam na uruchomienie zlikwidowanych w styczniu łóżek internistycznych - mówi