Praszka na skraju bankructwa. Bo postawili na ekologię...

UM Praszka
Solary w Praszce
Solary w Praszce UM Praszka
Żadne miasto nie postawiło na ekologię tak jak niespełna 9-tysięczna Praszka. Żadna inna gmina nie znalazła się też przez to na krawędzi bankructwa.

Prawie 40 milionów złotych - tyle wydano w ostatnich latach w Praszce na ekoinwestycje. Liczące 8,4 tys. mieszkańców miasteczko ma najnowocześniejszą w regionie oczyszczalnię ścieków, ekologiczny system ogrzewania oraz tysiące solarów na dachach bloków, w tym wiele nie podłączonych.

- Jesteśmy prekursorem w województwie, nie znam drugiej takiej gminy, która tak mocno inwestuje w ekologiczne inwestycje - mówi burmistrz Jarosław Tkaczyński, ale satysfakcji z tego powodu w nim nie ma.

Ekoinwestycje z musu

Burmistrz Jarosław Tkaczyński w spadku po swoich poprzednikach (SLD-owskich burmistrzach Ryszardzie Karaczewskim i Marianie Ponichterze) dostał dwie rozpoczęte ogromne inwestycje: oczyszczalnię ścieków oraz modernizację systemu ciepłowniczego w mieście. Po pięciu latach rządzenia dopiero wychodzi na prostą.

W styczniu 2007 roku w wywiadzie dla nto burmistrz mówił tak: - Siedzę nad papierami i usiłuję dociec wszystkich zawiłości.

A były one spore, o czym świadczy fakt, że początkowo gmina nie mogła doliczyć się nawet współwłaścicieli spółki oczyszczalnia ścieków.

Budowa nowej oczyszczalni w Przedmościu koło Praszki rozpoczęła się w 2000 roku. Inwestycja miała zostać ukończona po dwóch latach i kosztować 8 milionów złotych. Tymczasem oczyszczalnię oddano do użytku dopiero pod koniec 2004 roku, a jej ostateczne koszty sięgną prawie 14 milionów złotych.

Budową zajmowała się spółka, w której 34 proc. udziałów ma gmina. Kapitał założycielski Oczyszczalni Ścieków w Praszce wynosił zaledwie 50 tys. zł. Spółka nie posiadała majątku, więc poręczeń finansowych udzielała jej gmina. Jak ustalili inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli, kwota poręczeń sięga 12,8 mln zł, podczas gdy roczny budżet Praszki wynosił wówczas 16 mln zł. Na dodatek trzeci współudziałowiec (ZRE Katowice) został wprowadzony do spółki bez zgody i wiedzy radnych.

Nic dziwnego, że prokuratura oskarżyła eksburmistrzów Ryszarda Karaczewskiego i Mariana Ponichterę o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przy budowie oczyszczalni. Sprawa ciągnęła się przez pięć lat. Zakończyła się dopiero pod koniec 2010 roku.

Sąd Apelacyjny w Opolu oczyścił byłych burmistrzów z zarzutu i podtrzymał opinię Sądu Rejonowego w Oleśnie, który uznał, że opóźnienie inwestycji i horrendalny wzrost kosztów budowy oczyszczalni ścieków był efektem... ryzyka gospodarczego.

W uzasadnieniu wyroku sędziowie napisali ponadto, że postępowanie burmistrzów było "lojalne wobec gminy", a w Praszce została oddana do użytku "nowoczesna, funkcjonalna oczyszczalnia ścieków".
Tyle że świetna i nowoczesna oczyszczalnia nadal wisi na gminnym budżecie, a co roku w ślad za ściekami płyną grube miliony złotych.

Gmina spłaca poręczenia kredytów z czasów budowy, a dodatkowo dopłaca ponad 6 złotych do każdego kubika ścieków, żeby uchronić uzytkowników tego technologicznego cudu od astronomicznych cen. A i tak za metr sześcienny ścieków praszkowianie muszą płacić aż 6,28 zł brutto.

- Ludzie oszczędzają, na czym tylko mogą. Ja często naczynia myję pod zimną wodą, bo ogrzanie kubika wody kosztuje w Praszce ponad 30 zł - wylicza Barbara Rudna, mieszkanka Praszki. - Podłogi w mieszkaniach myjemy wodą z kąpieli.

Władze Praszki nie mogą się zaś doczekać, kiedy spłacą wreszcie oczyszczalnię.
- W 2010 roku dopłaciliśmy do niej 2,6 mln zł, w tym roku będzie to 2,1 mln zł, w 2012 roku już tylko 700 tys. zł - mówi burmistrz Tkaczyński. - Do końca 2013 roku spłacimy wszystkie należności, a spółka zostanie skomunalizowana.

Zakręcili kurek z gazem

Nowoczesną oczyszczalnię gmina by jakoś wytrzymała finansowo, gdyby nie równie nowoczesny system grzewczy. Jego budowa to najdroższa inwestycja w historii Praszki. Kosztowała w sumie 25 mln zł (dla porównania dochody budżetu całej praszkowskiej gminy wynoszą rocznie 28 mln zł). W ramach tej inwestycji całe miasto przeszło z ogrzewania węglowego na gazowe.

- Ta inwestycja była wymuszona sytuacją - mówi burmistrz Jarosław Tkaczyński. - Stara kotłownia węglowa, na terenie dawnego zakładu Polmo, czyli dzisiejszego Neapco, po prostu nie spełniała już norm.

Stara kotłownia węglowa wytwarzała ciepło dla całego miasta. Zakład sprzedawał energię spółdzielni mieszkaniowej, szkołom, gminie itd. Sprywatyzowana firma nie miała zamiaru dłużej utrzymywać kotłowni. Przez jakiś czas miasto dzierżawiło ją, ale oprócz płacenia kosztów dzierżawy gmina stanęła przed koniecznościa modernizacji przestarzałej kotłowni węglowej. Przestarzała była też sieć przesyłowa, w której dochodziło do dużych strat ciepła (straty sięgały 30 procent).

25 milionów zł na modernizację systemu cieplnego wyłożyły: Spółdzielnia Mieszkaniowa, spółka Energia Praszka oraz gmina. Ona najwięcej, bo aż 17,3 mln zł.

Za tę kwotę zbudowano 9 kotłowni gazowych, położono 22 kilometry sieci przesyłowej, ocieplono wszystkie bloki, szkoły i urzędy. Ponadto na dachach bloków zamontowano solary o łącznej powierzchni 1220 metrów kwadratowych, które ogrzewają ciepłą wodę.

Ekologiczne ogrzewanie, niższe ceny - pod takim hasłem oplatano miasto nową ciepłowniczą siecią. Nic dziwnego, że mieszkańcy mieli nadzieję na obniżki rachunków zarówno za ogrzewanie, bo przecież ocieplono bloki, jak i za ciepłą wodę, skoro dogrzewa ją energia z solarów. Tymczasem taryfy, zamiast maleć, regularnie rosły, a dostawca ciepła i tak jest na minusie.

Za bardzo oszczędzają

- Nie wiem, czy postawili te solary tylko na ozdobę? - narzeka Wiesław Budnik, mieszkający na osiedlu Kopernika, i nie jest w tej opinii odosobniony.

Dostawcą energii cieplnej dla miasta jest Energia Praszka. To spółka należąca do firmy P.L. Energia (ma 66 procent udziałów) i gminy (udziałów 34 procent).

Spółka ma już 1,15 mln zł zadłużenia za gaz. Dlaczego Energia Praszka nie potrafi zarobić na swoje utrzymanie? Dlatego, że gaz sprowadzany do Praszki jest drogi, a do tego po ociepleniu bloków i budowie szczelnej sieci przesyłowej zużycie gigakalorii wyraźnie spadło.

- Pięć lat temu sprzedawaliśmy ponad 100 tysięcy gigadżuli energii, a teraz tylko 58 tysięcy - mówi Franciszek Ratajski, prezes Energii Praszka. - To spadek sprzedaży o ponad 40 procent!
Jest więc tak: ludzie zaczęli oszczędzać, żeby płacić mniejsze rachunki. A płacą dużo większe, bo za bardzo oszczędzają.

Żeby spółka nie zbankrutowała, trzeba było w nią wpompować milion złotych: to pieniądze od udziałowców - P.L. Energii i gminy Praszka - oraz poręczenia kredytów przez gminę i pożyczki ze Spółdzielni Mieszkaniowej.

13 kwietnia tego roku całe miasto zostało bez ciepła. Zimne kaloryfery i lodowatą wodę z kranu miały wszystkie bloki, szkoły, przedszkola i urzędy.

Kurek z gazem zakręciła spółka K&K, dostarczająca gaz do Praszki. Skostnieli prawie wszyscy mieszkańcy, bo Praszka to specyficzne miasto. Aż 7500 z 8400 osób, czyli prawie 90 procent mieszkańców miasta, mieszka w blokach ogrzewanych przez Energię Praszka.
- Mam malutką córkę, bez ciepłej wody i ogrzewania było tragicznie - wspomina Katarzyna Wabnicz, mama małej Zosi.

Wprawdzie po negocjacjach na drugi dzień przywrócono dostawy gazu, ale problemu do dzisiaj nie rozwiązano. Długi za gaz ciągle rosną, w kwietniu było to 950 tys. zł, teraz jest już 1,15 mln zł.
Spółka Energia Praszka potrzebuje kapitału, ale nie ma skąd wziąć pieniędzy. Jedynym, ale niewystarczającym źródłem zwiększenia dochodów są podwyżki dla mieszkańców. Większościowy udziałowiec P.L. Energia jest w takich tarapatach finansowych, że jego udziały zajął komornik sądowy.

Gmina Praszka właśnie wprowadziła ostre cięcia, ponieważ jej wydatki są o 1,7 mln zł wyższe od dochodów.

Jak Praszka zamierza wyjść z tego impasu? Szuka inwestora dla Energii Praszka.
- Trwają rozmowy - informuje burmistrz Jarosław Tkaczyński. - Są dwa warunki: inwestor przejmie wszystkie udziały od P.L. Energii oraz ma zapewnić dostawę tańszego gazu.

Gmina chce zachować swoją 1/3 udziałów w spółce Energia Praszka jako gwarancję bezpieczeństwa energetycznego w mieście. Nawet solary nie dały oczekiwanych oszczędności. Początkowo miało ich być jeszcze więcej: 4000 metrów kwadratowych, w końcu zamontowano 1220 mkw. Dzięki temu straty sa niższe, niż mogłyby być.

- Liczbę kolektorów ustalono według normatywnego zużycia wody - wyjaśnia burmistrz Jarosław Tkaczyński. - Tymczasem okazało się, że mieszkańcy Praszki zużywają o połowę mniej wody niż kiedyś.
Dlaczego? Bo ludzie, im wyższe są ceny ciepłej wody, tym bardziej na niej oszczędzają. A im bardziej oszczędzają, tym wyższą płacą taryfę.

W Praszce coraz silniej przebija się świadomość, że nowoczesne rozwiązania ekoenergetyczne za chwilę ich wszystkich zrujnują.

- Nie zgadzam się z taką tezą, problem polega na tym, że inwestycje w Praszce zostały źle wykonane - uważa Andrzej Gruca, konsultant do spraw odnawialnych źródeł energii. - Woda mogłaby być w Praszce tańsza, gdyby były zbiorniki akumulacyjne ciepła. Tak jest np. w szpitalu w Częstochowie, który ma jedną z najlepszych instalacji solarnych w Polsce.

Jeśli nawet to nie ekologia jest winna drożyźnie, mieszkańców Praszki to nie pociesza. Nadchodzi zima, a wraz z nią praszkowian czeka kolejna podwyżka taryf.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska