Nowa władza ma plan zreformowania systemu sprawiedliwości, szczegółów jeszcze nie ma, ale pierwsze jaskółki nie nastrajają optymistycznie. W kwestii Trybunału Konstytucyjnego psucie prawa zaczęła Platforma, która rzutem na taśmę zmieniła ustawę tak, by za poprzedniej jeszcze kadencji wybrać nie trzech, ale pięciu sędziów. Teraz chce to odkręcić PiS, unieważniając tamte nominacje nową ustawą. Ale to trochę tak, jakby gruźlicę zwalczać cholerą.
U źródeł tej operacji tkwi przekonanie, że poprzednia decyzja PO była niekonstytucyjna, przy czym twierdzi tak PiS, a nie Trybunał. Ale demokratyczny trójpodział władzy opiera się na zasadzie, że to władza sądownicza tu decyduje. O ile od biedy można zrozumieć prezydenta, który „zwalnia sądy od odpowiedzialności w kwestii Mariusza Kamińskiego”, o tyle pomysł, by konsekwencje prawne legalnej ustawy unieważniać ustawą kolejną, nie obroni się przed żadnym trybunałem, chyba że ludowym.
FLESZ: Elektryczne samoloty nadlatują.