Prawybory Konfederacji. Krzysztof Bosak kontra Artur Dziambor - sporty walki i amerykańskie samochody

Kacper Rogacin
Kacper Rogacin
Fot. Wojciech Szczęsny / Polska Press
Krzysztof Bosak i Artur Dziambor to najpoważniejsi kandydaci do zwycięstwa w prawyborach Konfederacji. W rozmowie z nami obaj politycy zdradzają, w jaki sposób się poznali, co lubią robić w wolnym czasie i czy na czas prawyborów ich relacje uległy zmianie.

Słyszałem, że historia Panów znajomości zaczyna się ciekawie
AD - Krzysztof, ty opowiadaj, bo ty jesteś w tym lepszy. Ja dopowiem, czy to prawda, czy nie.
KB - Nie pamiętam dokładnie, kiedy widziałem Artura pierwszy raz, natomiast pamiętam, że siedem, albo osiem lat temu byłem zaproszony na piknik Kongresu Nowej Prawicy, który był doroczną imprezą w Gdyni. Wtedy zresztą poznałem wiele osób działających mocno w środowisku KNP, m.in. Konrada Berkowicza, którego wcześniej kojarzyłem z internetu i mediów. Wydaje mi się, że wtedy też poznałem się z Arturem, który był jednym z liderów gdyńskiego środowiska KNP. Nie jestem pewien, czy Artur nie był też wtedy radnym.
AD - Byłem radnym dzielnicy. Ten piknik prawicy zorganizowaliśmy wtedy jako imprezę integrującą wszystkie środowiska, które docelowo miały kiedyś stworzyć to, co teraz jest Konfederacją. Byli zaproszeni goście, prelegenci, jednym z nich był prof. Adam Wielomski, którego żona jest kandydatką w prawyborach Konfederacji. Był Stanisław Michalkiewicz, a także Marek Migalski - jeszcze wtedy szukający siebie w polityce. A podczas imprezy... Staraliśmy się zapisać Krzysztofa do KNP.
KB - Potwierdzam, były takie wysiłki. Wieczorem przy ognisku odbyła się mocno rozrywkowa impreza integracyjna. Następnego dnia, gdy już wszyscy się obudzili, koledzy z Kongresu Nowej Prawicy próbowali mnie przekonać, że w nocy, nie do końca świadomie, podpisałem deklarację członkowską KNP. I przez wiele miesięcy podtrzymywali taką plotkę, że kiedy imprezowałem z nimi przy ognisku na pikniku KNP w Gdyni, to podpisałem taki dokument. Oczywiście ta deklaracja, ani żadna jej kopia nigdy się nie ukazała, więc wnioskuję, że nie było takiego wydarzenia.
AD - Na tej samej imprezie ci sami koledzy przy tym samym ognisku opowiadali różnym ludziom z Polski, którzy przyjechali na piknik, że ja to byłem we wszystkich partiach, łącznie z SLD. I byli w tej opowieści o mojej wielopartyjnej historii tak przekonujący, że potem na Facebooku pojawiały się komentarze: "Dobra, Dziambor jest fajny, ale był w SLD, więc won z komuchem".
KB - Z takimi żartami trzeba uważać, bo rzeczywiście wystarczy jedno słowo, które potrafi później latami krążyć jako fake news czy plotka w internecie.

Jesteście Panowie najpoważniejszymi kandydatami na zwycięstwo w prawyborach Konfederacji. Czy ten okres wyłaniania kandydata na prezydenta i rywalizacji jakoś wpłynął na wasze relacje?
AD - W samych prawyborach my robimy wszystko, żeby pokazać, że jesteśmy jedną Konfederacją i żeby nasi sympatycy wybierali najlepszych kandydatów. Ja zresztą staram się na każdym zjeździe prawyborczym mówić inne rzeczy. I myślę, że w miarę z sukcesem mi to wychodzi. A Krzysztof, jeżeli występuje przede mną, to często jest inspiracją dla mojego wystąpienia. Udało mi się dwukrotnie na bazie tego, co Krzysztof powiedział, złożyć całe wystąpienie. W Kielcach było np. tak, że pokazał mi swoją kartę do głosowania, która była jeszcze niewypełniona. Powiedział, że ze swoim głosem czeka na to, kto da najlepsze wystąpienie. I ja wszedłem na mównicę i powiedziałem, że to jest pierwszy raz od wielu lat kiedy mam tremę, bo muszę wystąpić tak dobrze, żeby Krzysztof uznał, że jestem lepszy od niego. Natomiast w internecie rzeczywiście widać naszych najbardziej zagorzałych sympatyków, którzy niekoniecznie trzymają tę linię, że jesteśmy jedną Konfederacją i wybieramy najlepszego. Raczej chcą trochę powalczyć. Ja to rozumiem, bo jednak jesteśmy innymi organizacjami, innymi środowiskami. Wychowywaliśmy się w innych środowiskach, towarzystwach i rozumiem, że te środowiska w momencie starcia liderów chcą zaznaczyć, że "nasi są lepsi". Ale obaj chcielibyśmy, żeby była to walka czysta, kulturalna. Od 19 stycznia będzie jeden kandydat, którego wszyscy promujemy i którego wszyscy będziemy wspierać.
KB - Internauci, czy obserwatorzy polityki koncentrują się na tym, co się dzieje w danym momencie. Rzadko ktoś patrzy strategicznie, w dalszej perspektywie. Naszym obowiązkiem, jako członków władz Konfederacji, jest patrzenie daleko do przodu i tu trzeba zarysować kalendarz. Prawybory skończą się 18 stycznia. Za cztery miesiące będzie po wyborach prezydenckich, a my będziemy współpracować ze sobą w Sejmie i startować wspólnie - w co wierzę - w następnych wyborach prawie za cztery lata. Nie możemy więc teraz przez dwa miesiące prawyborów pokłócić się, bo mamy tworzyć jedną, wspólną inicjatywę polityczną. Na zjazdach prawyborczych nasi sympatycy solidarnie mówią, że cenią nas, że się wreszcie dogadaliśmy, że jesteśmy razem i że jest to nowa jakość. My to słyszymy i bierzemy pod uwagę. Jeżeli chodzi o możliwość współpracy, to moim zdaniem to nigdy nie był problem. Brakowało trochę dobrych okoliczności do tej współpracy. Kiedy tworzyliśmy Ruch Narodowy, jako sojusz środowisk narodowych i innych, to wciągnęliśmy konserwatywnych liberałów z UPR. Kongres Nowej Prawicy był nową inicjatywą, która miała swój własny rozpęd, natomiast UPR była trochę na bocznym torze i dogadaliśmy się. Jeden z czynnych członków UPR do dziś jest naszym liderem regionalnym i dogadujemy się bardzo dobrze. Ja też na zjazdach przypominam, że mam chyba najdłuższy staż w robieniu inicjatyw społecznych i politycznych z ludźmi ze środowiska konserwatywno-liberalnego. Angażowałem się we wspólną kampanię przeciwko wejściu Polski do Unii Europejskiej, później przeciwko podpisaniu Traktatu Lizbońskiego, wspólny start w 2007 roku, wspólny komitet Ruch Narodowy - Nowa Prawica w Zielonej Górze w wyborach samorządowych, którego byłem kandydatem na prezydenta miasta. W zgodnej opinii działaczy Nowej Prawicy i Ruchu Narodowego w Zielonej Górze miało to dać przykład działaczom z reszty kraju i szefostwom partii, żeby się dogadać. To się nie udało. Ja wtedy prowadziłem rozmowy z Przemkiem Wiplerem, który w świeżo stworzonej partii KORWiN był drugą postacią. Niestety warunkiem zaporowym dla nas było to, że musimy wejść na listy partii KORWiN. Z wielu względów było to dla narodowców nie do zaakceptowania. Natomiast formuła, którą stworzyliśmy w tej chwili wymija wszystkie te problemy.

Podczas zjazdów i debat prawyborczych skupiacie się Panowie głównie na kwestiach merytorycznych. Spytam więc o sprawy mniej poważne - co w wolnym czasie lubią robić Krzysztof Bosak i Artur Dziambor?
KB - Przede wszystkim my mamy mało wolnego czasu i taka sytuacja trwa od wielu lat. Oczywiście każdy ma swoje pozapolityczne pasje i hobby. Ale myślę, że łączy nas fakt, iż wszyscy te pasje w mniejszym lub większym stopniu zaniedbujemy. Nasza praca polityczna polega na ciągłym podróżowaniu i ciągle stoimy przed dylematem, czy zająć się swoimi sprawami czy jeszcze wygospodarować kolejne dni, tygodnie i weekendy na podróżowanie, na spotkania, niekończące się narady itd. Czy nawet na wizyty w mediach, bo sporo czasu zabiera to, żeby się poumawiać, spotkać, nagrać. Ale wracając - ja wolne chwile lubię poświęcać na sport i na podróże. Jeśli chodzi o sport, to trenowałem różne rzeczy. Moje długoletnie pasje, od dzieciństwa, od wczesnej młodości to sporty zimowe - narty, snowboard. Dużo jeździłem i lubię to robić, ale niestety trochę to zaniedbałem. Lubię także sporty wodne - żeglarstwo, windsurfing. W obu tych sportach byłem instruktorem, zrobiłem jakieś tam stopnie. W ostatnich latach zainteresowały mnie trochę sporty walki, które logistycznie są najprostsze, bo po prostu trzeba pójść na salę na trening, nie trzeba jechać za granicę. Zawsze brakuje też czasu na lekturę. Lubię książki, choć czasem mam wrażenie, że bardziej lubię je kupować niż czytać. Tego czasu jest po prostu mało, a jest długa lista książek, które kupiłem i czekają na wolny moment, żeby uzupełnić zaległości w lekturze.
AD - Albo trzeba walczyć o godną i jak najszybszą emeryturę. Wtedy na emeryturze przeczytasz wszystko to, czego nie przeczytałeś wcześniej.
KB - Tak sobie człowiek obiecuje i później zawsze to się nie udaje.
AD - Prawda. Ja z kolei przez całe życie grałem w koszykówkę. Mam paczkę przyjaciół, z którymi gram co tydzień. A przynajmniej staram się co tydzień, bo teraz obowiązki sejmowe zaburzają troszkę ten cykl. Poza tym w wolnych chwilach staram się też czynnie walczyć z wagą. Ja wiem, że na to nie wygląda, ale trzeba mi dać trochę czasu. Chudnie się dużo dłużej, niż się tyje, a ja w kampanii wyborczej przytyłem 10 kg. Kampania była bardzo aktywna, ale też czasochłonna. Kiedy spędza się czas od rana do nocy poza domem, to gdzieś trzeba jeść - zazwyczaj było to jedzenie szybkie, niezdrowe, bo były ważniejsze rzeczy do zrobienia. Ale spokojnie, wrócę do niższej wagi. Poza tym jestem wielkim fanem mojej kanapy i mojego telewizora. Mam rzeczy, które lubię oglądać, muzykę, którą lubię słuchać i książkę, którą lubię przeczytać. To jest to, co mnie uspokaja. A teraz mam też małe dzieci, zupełnie nowe obowiązki, nowe życie i troszkę zbiegło się to z Sejmem, także też staram się korzystać z czasu w domu na maksa. A jako ciekawe hobby wskazałbym amerykańskie samochody. Jestem nałogowym przeglądaczem serwisów z ogłoszeniami motoryzacyjnymi i od czasu do czasu coś sobie kupię, czymś fajnym sobie pojeżdżę. To od zawsze chciałem robić, kolekcjonować stare amerykańskie samochody.

Przyjmijmy, że kandydat Konfederacji wygrywa wybory prezydenckie. Jaki byłby jego pierwszy krok?

AD - W przeciwieństwie do prezydenta, Konfederacja nie posiada inicjatywy ustawodawczej, bo mamy jedenastu posłów, a do tego potrzeba piętnastu. Staram się więc zwracać uwagę, że gdyby został wybrany prezydent z Konfederacji, to nie byłby on przedstawicielem tylko Konfederacji, która dostała 6,8 proc. w wyborach sejmowych. To byłby człowiek wybrany przez conajmniej 51 proc. głosujących. To jest już zupełnie inny mandat. Mandat do tego, żeby móc rzeczywiście kreować rzeczywistość. Prezydent, który zostanie teraz wybrany, będzie miał 3,5 roku rządu Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli nie będzie to prezydent z PiS-u, to będzie on w oczywistej kontrze do rządu. Ale w przypadku, gdyby prezydent był z Konfederacji, rząd Prawa i Sprawiedliwości nie będzie mógł pozwolić sobie na to, żeby odrzucać wszystkie propozycje opozycji. Ja, jako wolnorynkowiec, będę zwracał uwagę głównie na pomysły wolnorynkowe, jak chociażby podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Poparłbym też likwidację subwencji politycznych, które są rakiem polskiej polityki. Ja jestem nauczycielem więc na temat oświaty miałbym też bardzo dużo do powiedzenia. W programach Ruchu Narodowego i partii KORWiN mamy chociażby bon oświatowy. Na pewno będę walczył.
KB - Zgadzam się z Arturem. Z kolei ja zapowiadałem już wiele razy, że moją pierwszą inicjatywą byłby projekt ustawy o dostępie do broni. Mamy dyrektywę unijną, którą powinniśmy wykonać już pod koniec 2019 roku. Rząd zwleka z tym, co wynika z braków koncepcyjnych PiS-u. Oni nie mają w tej sprawie punktu widzenia. Przyjmują to, co im podszepną urzędnicy, czy ludzie z lobby policyjnego, które niestety ciągle uważa, że bezpieczniej jest wtedy, gdy ludzie nie mają broni. Nasza filozofia jest przeciwna. Uważamy, że działający zgodnie z prawem, praworządny obywatel ma naturalne prawo do posiadania broni, do samoobrony przed zagrożeniami i jest to pożyteczne społecznie, jeśli z tego prawa korzysta. Inwestując swoje własne pieniądze w szkolenie, w sprzęt, podnosi poziom bezpieczeństwa całego społeczeństwa. Ze statystyk wynika, że przestępstwa są generalnie popełniane przy użyciu broni posiadanej nielegalnie. Tego dotyczyłby mój pierwszy projekt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prawybory Konfederacji. Krzysztof Bosak kontra Artur Dziambor - sporty walki i amerykańskie samochody - Portal i.pl

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska