Targi nto - nowe

Premiera "Niny" w Heliosie. Reżyserka: "To prosta historia o miłości"

red
Spotkanie z Kasią Adamik i Olgą Chajdas.
Spotkanie z Kasią Adamik i Olgą Chajdas. Patrycja Wanot/mat. organizatora
Głośny film "Nina" Olgi Chajdas zdobył niedawno trzy nagrody na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Opolska publiczność spotkała się z reżyserką, a także montażystką Kasią Adamik w opolskim Heliosie w ramach trwającego do piątku 16. Festiwalu Filmowego Opolskie Lamy.

Za "osobisty ton wypowiedzi, eksplorację tematu mało obecnego w polskim kinie i znakomitą realizację" - tak jury festiwalu w Gdyni przyznając nagrodę Złotego Pazura reżyserce Oldze Chajdas w konkursie Inne Spojrzenie, argumentowało swój wybór.

"Nina" opowiada skomplikowaną historię małżeństwa Niny i Wojtka (w tych rolach rewelacyjna Julia Kijowska i Andrzej Konopka), które poszukuje surogatki. Kiedy w końcu znajdują odpowiednią kandydatkę, pojawiają się komplikacje. Okazuje się, że Magda (Eliza Rycembel) jest lesbijką. Z czasem Ninę i Magdę połączy uczucie...

- Nigdy nie myślałam o tym filmie jako o kontrowersyjnym. Naszym celem nie było burzenie jakiegoś porządku, ale opowiedzenie prostej historii o miłości - mówiła Olga Chajdas, reżyserka.

- Niemożność posiadania dziecka jest czymś totalnie wyniszczającym. Walka o nie, lata starań i prób potrafią bardzo zbliżyć do siebie ludzi, jak i w którymś momencie zniszczyć to co ich łączyło. Ukazanie tego wszystkiego wydawało nam się czymś ciekawym. A na samym końcu znajdujemy po prostu troje bohaterów, którzy się wzajemnie zranili.

Podczas spotkania autorskiego z Olgą Chajdas i Kasią Adamik publiczność chwaliła montaż, zdjęcia (Tomasz Naumiuk) i muzykę do "Niny". Za tę ostatnią odpowiada Andrzej Smolik.

- Marzyła mi się współpraca z muzykiem, a nie kompozytorem. Rozmawiałam o tym dużo z Marysią Peszek, która również zagrała w "Ninie". Smolik to genialny muzyk. Gdy pokazałam mu film, zaczęliśmy myśleć o tym, jak opowiadać ten film w warstwie dźwiękowej. Andrzej uznał, że musi stworzyć muzykę w stylu takiej, która stoi w miejscu, która jest jakąś wibracją, drżeniem, a nie rozpisaną melodią. Ta muzyka powstała w taki "retrosposób", jedynym żywym instrumentem jest tu wiolonczela - tłumaczyła reżyserka.

- Tytułowa Nina głęboko i pierwotnie szuka swojego miejsca przez biologię. Czasem film się rządzi takimi prawami, że trzeba opowiedzieć bardzo dużo skomplikowanych emocji przez dwie godziny. Trudno było te sceny tak opowiadać żeby się zaczynały i kończyły w klasyczny sposób, trudno było też je skracać. Dużo pracowaliśmy nad rytmem i tempem filmu - podsumowała Kasia Adamik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska