Prezydent Duda przed bardzo ważną decyzją

Dorota Kowalska
Nawet jeśli prezydent Andrzej Duda skieruje ustawę o Sądzie Najwyższym do Trybunału Konstytucyjnego, niewiele 
to może zmienić.

To będzie ważny tydzień dla prezydenta Andrzeja Dudy. Wprawdzie na decyzje w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym, ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustroju sądów powszechnych ma 21 dni, ale wiadomo, że PiS chciałby zamknąć ten rozdział dobrej zmiany jeszcze w lipcu. Nie bez powodu zresztą. Reforma sądownictwa wyprowadziła na ulice tysiące ludzi, UE, ale też Stany Zjednoczone z niepokojem patrzą na to, co dzieje się nad Wisłą, i nie działa to na korzyść rządu Beaty Szydło. Widać to zresztą w badaniach opinii społecznej. W ostatnim – przeprowadzonym przez KANTAR Millward Brown SA na zlecenie „Faktów” TVN i TVN24 – 32 proc. respondentów deklaruje, że zagłosowałoby na wspólną listę Prawa i Sprawiedliwości, Polski Razem i Solidarnej Polski. 23 proc. ankietowanych wskazało Platformę Obywatelską. Trzecie miejsce przypadłoby Nowoczesnej, na którą zagłosowałoby 10 proc. badanych. Notowania PiS spadają, opozycji – nieznacznie, bo nieznacznie – rosną. Trudno się więc dziwić, że strona rządząca chciałaby mieć te kontrowersyjne ustawy za sobą.

Tyle że teraz ruch po stronie prezydenta, który pewnie zdaje sobie sprawę i z wagi swojej decyzji, i z presji czasu. Już dzisiaj Andrzej Duda spotka się z prezesem Krajowej Rady Sądownictwa Dariuszem Zawistowskim, wcześniej – z I prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf i sędzią Stanisławem Zabłockim, prezesem izby karnej w Sądzie Najwyższym.
Jakie i czy w ogóle ma zastrzeżenia co do ustawy o SN, KRS i ustroju sądów powszechnych? Na razie wiemy o jednej kwestii. – W przyjętej przez Sejm i Senat ustawie o SN jest podwójny zapis dotyczący wyboru I prezesa SN – powiedział w sobotę rano w Programie III Polskiego Radia Krzysztof Łapiński, rzecznik prasowy prezydenta.

Sprawa dotyczy rozbieżności pomiędzy art. 12. i 18. ustawy o Sądzie Najwyższym. Oba dotyczą wyboru I prezesa Sądu Najwyższego. Według pierwszego Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego przedstawia prezydentowi RP pięciu kandydatów na I prezesa Sądu Najwyższego, spośród sędziów SN w stanie czynnym. Natomiast według art. 18 to do kompetencji Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN należy „dokonywanie wyboru trzech kandydatów” na stanowisko I prezesa SN oraz przedstawienie ich prezydentowi.

Na reakcję nie trzeba było długo czekać. „Różnica w zapisie o ilości kandydatów na prezesa wymaga szybkiej noweli. Senat może ją przedstawić na posiedzeniu w lipcu” – zadeklarował w sobotę na Twitterze marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
Sam prezydent Duda głos w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości zabrał dokładnie pięć dni temu, 18 lipca. Mówił o tym, jak ważna i konieczna to reforma. Ale warto zwrócić uwagę na dwie poruszone w tym oświadczeniu kwestie.

– Zgłosiłem dzisiaj do marszałka Sejmu ustawę zmieniającą ustawę o KRS, bardzo krótką, składającą się z dwóch przepisów, gdzie jest jasno i wyraźnie powiedziane, że członków nowej KRS Sejm będzie wybierał większością trzech piątych głosów – zapowiedział prezydent Duda. Dodał, że jeszcze w Polsce nie zdarzyło się, aby jakakolwiek partia miała taką większość. – Wydaje się, że ta większość jest wystarczająca, aby zapewnić, że nie tylko jedno ugrupowanie, nie tylko jeden obóz polityczny będzie decydował o składzie Krajowej Rady Sądownictwa – mówił.

I to, co najważniejsze. – Chcę powiedzieć jeszcze jedno wszystkim liderom politycznym przede wszystkim, szanownym państwu posłom i moim rodakom: otóż nie podpiszę ustawy o Sądzie Najwyższym, nawet jeżeli takowa zostanie uchwalona w polskim parlamencie, jeżeli wcześniej ta ustawa złożona dzisiaj przeze mnie jako prezydencki projekt nie trafi na moje biurko uchwalona przez polski parlament i nie stanie się w efekcie częścią polskiego systemu prawnego po złożeniu przeze mnie podpisu – stwierdził prezydent.

Ta wypowiedź dla wielu komentatorów sceny politycznej jest pułapką, w którą wpadł sam Andrzej Duda. Bo prezydent wyraźnie zapowiedział, kiedy ustawy o Sądzie Najwyższym nie podpisze, jeśli jednak strona rządowa jego warunek spełni, a zapowiada, że spełni – to wtedy co? Podpisze? Prof. Ryszard Bugaj, ale nie tylko on, uważa, że prezydent Duda stał się zakładnikiem swoich własnych słów wypowiedzianych publicznie. Z drugiej strony, niektórzy zwracają uwagę, że padło sformułowanie „nie podpiszę, jeśli”, a nie „podpiszę, jeśli” – co robi różnicę.

Jak donosił w niedzielę portal wPolityce.pl, prezydent skłania się ku odesłaniu ustawy oSądzie Najwyższym do Trybunału Konstytucyjnego, ale podpisze dwie pozostałe ustawy, w tym o Krajowej Radzie Sądownictwa.

„Decyzja została już właściwie podjęta. W tej sprawie na prezydenta naciskała nie tylko opozycja, ale także niektóre środowiska związane z obecnym obozem rządzącym” – taką informację uzyskał portal.

Gdyby tak się stało, TK może zakwestionować dwa wykluczające się zapisy, ale wtedy prezydent może podpisać ustawę z ich pominięciem, potem zapisy zostaną poprawione. TK może także uznać, że ustawa jest zgodna z konstytucją, wtedy prezydent będzie musiał ją podpisać.

Jakkolwiek by było, wygra na tym prezydent Duda, bo pokaże, że nie podpisuje wszystkiego, co ląduje na jego biurku, i rząd, bo wprowadzi w życie reformę sądownictwa. Przegranymi będą opozycja i tysiące ludzi, którzy manifestują na ulicach polskich miast. I to chyba najbardziej prawdopodobny scenariusz najbliższych dni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska