Prezydent nie mógł ryzykować

Bogusław Mrukot
Dla większości Opolan festiwal stał się niczym Wielkanoc czy Boże Narodzenie - co roku był czymś pewnym i oczywistym. Tylko pokolenie po 50. pamięta, że był raz rok bez festiwalu.

Ale czas mieliśmy wówczas szczególny i przełomowy dla Polski - stan wojenny. Poza tym u zarania lata zawsze zjeżdżały do nas gwiazdy estrady i kabaretu, żeby pokazać się Opolu i Polsce na deskach amfiteatru. Różnie ocenialiśmy poziom artystyczny festiwali, ale zawsze cieszyliśmy się z samego wydarzenia i promocji Opola w całym kraju. Bo oprócz polskiej piosenki było to też święto Opola.

W tym roku festiwalu nie będzie, a przynajmniej w tradycyjnym terminie. Prezydent Arkadiusz Wiśniewski nie mógł jednak ryzykować, bo wszystko wskazywało, że festiwal zakończy się artystyczną i wizerunkową klapą. Wtedy największą stratę poniosłaby nie TVP (bo ona zdaje się spokojnie podchodzić do różnych strat), ale Opole, jego mieszkańcy, a także sam festiwal, dla którego mógłby to być przysłowiowy gwóźdź do trumny. Prezydent za swoją decyzję już płaci - hejtem ze strony „prawicowych i patriotycznych” środowisk. No, ale hejterzy zawsze śpiewają fałszywie i wyrobiona opolska publiczność potrafi to wychwycić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska