- Tegoroczna impreza była przygotowywana na wariackich papierach, mimo to tak dobrych recenzji nie miała od lat.
- Rzeczywiście, ale pamiętamy najbardziej festiwal sprzed roku, gdzie było inne miejsce, inna pora roku i nie zagrało wiele innych rzeczy. Uważam, że dobrze jest, jak kierowcy prowadzą samochody, aktorzy grają w teatrach, a na koncertach występują piosenkarze. Popisali się nie tylko ci ostatni, ale i kabareciarze, którzy byli odważniejsi, bo może nie paraliżowała ich już katastrofa smoleńska? Byłem na wszystkich koncertach i na każdym widzowie znakomicie się bawili. Co więcej, były też imprezy towarzyszące, jak Hyde Park na Rynku, gdzie zaprezentowało się kilkadziesiąt młodych zespołów. Myślę, że na naszych oczach dokonał się przełom.
- Ale ten "przełom" kosztował miasto 1,8 miliona złotych. Przedtem do festiwalu nie dopłacaliśmy.
- Teraz nie mieliśmy innego wyjścia, bo telewizja sama by tegorocznej imprezy nie udźwignęła. Nie mogę mówić o szczegółach, ale wpływy z abonamentu mocno spadły, a festiwal - nawet dwudniowy - to kosztowna zabawa.
Zobacz: Tak było na festiwalu Opole 2011
- Rafał Poliwoda, dyrektor Narodowego Centrum Polskiej Piosenki, powiedział, że jeśli miałby tylu ludzi i takie pieniądze jak Telewizja Polska, to festiwal mógłby zorganizować... sam.
- Ja też tak myślę, ale skąd wziąć takie pieniądze? (uśmiech). A tak na poważnie, to chylę czoło przed ekipą NCPP za niedzielne koncerty. Organizowaliśmy je w wielkim pośpiechu, mimo to udało się coś fajnego. Nie było tej gonitwy, wymuszonej przez telewizyjny rygor. Były bisy, o które tak trudno podczas telewizyjnych koncertów.
- Przed festiwalem - gdy TVP postawiło miasto pod ścianą i zażądała nagle pieniędzy - wiele mówiło się o szukaniu nowego partnera telewizyjnego. Będzie pan to robił?
- Analizujemy różne warianty, ale wciąż mamy ważną umowę i ja skłaniam się do tego, aby ją kontynuować. Od ponoszenia części kosztów nie ma już ucieczki. Nawet gdybyśmy zmienili telewizję, to i tak musielibyśmy płacić, ale nie byłoby pewności, że nowy partner nie wycofa się po roku ze współpracy. Chciałbym, aby kolejne festiwale były organizowane z TVP, ale szczegóły musimy dopinać znacznie wcześniej niż w tym roku.
- Rozmawiamy w nowym amfiteatrze. Jeszcze kilka miesięcy temu mówił pan, że chce znaleźć managera, który tchnie ducha w ten obiekt. Tymczasem już go pan nie szuka.
- Bo dawny dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury pokazał, że bez problemu poradzi sobie z nową funkcją. W tym roku w amfiteatrze odbędzie się ponad 20 różnego rodzaju imprez i koncertów. Nie ma obaw, że obiekt będzie stał pusty. Chcemy, aby promieniował na całą południową Polskę, stąd np. podczas festiwalu nagrywano reklamy, które pokażemy w telewizji.
- Za rok też zobaczymy festiwal w amfiteatrze?
- Oczywiście. Telewizyjne koncerty odbędą się 2 i 3 czerwca, a niedzielne znów zorganizujemy sami. Chciałbym też poszerzyć festiwal o koncerty piosenki literackiej np. w teatrze. Być może uda się nam stworzyć coś ciekawego, ale w tym roku na to zabrakło czasu. Za to w tym roku amfiteatr jeszcze raz zobaczy cała Polska. 3 lipca odbędzie się impreza Radia Zet, którą transmitować zamierza telewizyjna Dwójka. Mam nadzieję, że od tego roku już na stałe zagości w amfiteatrze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?