Problem w WCM. Śmigłowce omijają nasze lądowisko!

Redakcja
- Mamy specjalistów i niezbędny sprzęt, ale nikt nie chce u nas lądować - mówi dr Marek Dryja.
- Mamy specjalistów i niezbędny sprzęt, ale nikt nie chce u nas lądować - mówi dr Marek Dryja.
Przy WCM w Opolu wylądował dotąd tylko jeden śmigłowiec ratunkowy z pacjentem. Tymczasem lądowisko czynne jest już od 7 miesięcy.

Wojewódzkie Centrum Medyczne o uruchomienie własnego lądowiska starało się od 2006 r. Stoczyło bój z mieszkańcami okolicznych domów, którzy sprzeciwiali się tej inwestycji. Wreszcie 17 grudnia 2010 lądowisko zostało oficjalnie otwarte. A teraz okazuje się, że jest...bezużyteczne. Bo nikt tu nie ląduje.

- My jesteśmy doskonale przygotowani na przyjęcie śmigłowców i pacjentów w stanach zagrożenia życia. Mamy specjalistów i niezbędny sprzęt, tylko czekamy, żeby ktoś chciał u nas wylądować - mówi Marek Dryja, ordynator oddziału ratunkowego WCM. - 1 lipca formalnie Ministerstwo Zdrowia przyznało nam status Centrum Urazowego, ale i tak nic się nie zmieniło.

Ordynatora zbulwersowały zwłaszcza dwa ostatnie wydarzenia. Na początku wakacji pod Namysłowem wypadek miał autokar wiozący dzieci z Węgier. Na miejsce przyleciały dwa śmigłowce ratunkowe, z Gliwic i Wrocławia. Zabrały rannych do szpitala w stolicy województwa dolnośląskiego. Z kolei 22 lipca kobietę ranną w wypadku na autostradzie w okolicy Góry św. Anny, helikopter - zamiast do WCM - zabrał do Centrum Urazowego w Sosnowcu.

- Do nas miał niecałe 30 km w linii prostej, a do Sosnowca dwa razy tyle - podkreśla dr Dryja. - Musimy ten problem jak najszybciej rozwiązać. Bo, po pierwsze, w grę wchodzi aspekt ekonomiczny, wraz z pacjentami uciekają nam pieniądze. Po drugie, głównie są to osoby z naszego regionu. Dlaczego rodziny mają ich odwiedzać we Wrocławiu czy Sosnowcu.

W Polsce jest 17 baz, w których dyżurują śmigłowce. Nadzór nad nimi sprawuje Lotnicze Pogotowie Ratunkowe w Warszawie. Opolszczyzna jest jedynym województwem, które swojej bazy nie ma, obsługują nas Gliwice. Zdaniem opolskiego środowiska, związanego z ratownictwem medycznym, to nie przypadek, że śmigłowce omijają WCM. Dlatego potrzebne są rozmowy na wyższym szczeblu.
- Nasi dyspozytorzy pogotowia ratunkowego niestety, nie mają jeszcze nawyku wzywania śmigłowców. Czas to zmienić - uważa Szymon Ogłaza, szef gabinetu wojewody opolskiego. - Jeszcze w tym tygodniu będziemy rozmawiać z dyrekcją Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Warszawie. To najwłaściwsza droga.
Justyna Sochacka, rzecznik prasowy LPR mówi tymczasem: - Z naszego rozeznania wynika, że baza w Gliwicach w ogóle odnotowuje najmniej wezwań w Polsce. Najrzadziej też śmigłowce stamtąd są wzywane na Opolszczyznę. Przede wszystkim jednak lądowisko w WCM nie jest zarejestrowane w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego.

- Lądowisko jest w trakcie rejestracji - wyjaśnia Zbigniew Skowroński, zastępca dyrektora WCM ds. eksploatacyjno-technicznych. - Procedura trwa nawet rok, więc trudno, żeby przez ten czas stało bezużytecznie z powodu jednego papierka. Wcześniej załoga śmigłowca potrafiła z pacjentem wylądować na dziedzińcu szpitala i było w porządku. To sztuczny problem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska