Prof. Nicieja: Patriotyzm nie musi być smutny

Krzysztof Ogiolda
By radośnie świętować, musimy inaczej spojrzeć na swoje państwo - mówi prof. dr hab. Stanisław Sławomir Nicieja, historyk, były senator RP.

- Dlaczego, w przeciwieństwie choćby do Amerykanów, świętujemy rocznicę odzyskania naszej niepodległości patetycznie, ale raczej smutno?
- Bo mieliśmy mocno nokturnową historię, szczególnie ostatnich dwóch wieków. W historii narodu, który nie miał własnego państwa, jest cały ciąg nieudanych, źle zorganizowanych prób odzyskania niepodległości, co skutkowało wielką liczbą ofiar. Gdy w ostatnich 200 latach odradzały się państwa narodowe, myśmy swoje stracili. Brakowało nam sukcesów. Za to prawie każdy miesiąc wiązał się z jakąś trudną rocznicą. Nauczyliśmy się zasmucać, nawet wtedy, gdy wygrywaliśmy. No i nasze święto niepodległości wypada w zimnym, słotnym listopadzie. Trudno wtedy manifestować radość.

- Nie sądzi pan profesor, że gdybyśmy świętowali patriotycznie trochę weselej, więcej młodych ludzi brałoby udział w tych uroczystościach?
- Pewnie tak by było, ale trzeba dopiero wypracować formułę takiego świętowania. Przecież nawet nasza pieśń patriotyczna jest nostalgiczna: "Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani", "O mój rozmarynie". Bohaterowie tych pieśni to "chłopcy malowani", ale przecież oni jednak giną. Patriotyzm nie musi być smutny, ale trudno nam będzie przełamać taki stereotyp. Musimy poszukać nowej patriotycznej symboliki, uciec od tej dołującej traumy, skoro mamy normalne demokratyczne państwo. Tego ad hoc nie zrobimy. Potrzebna jest poważna debata pedagogów, humanistów, ludzi kultury na ten temat.

- Do świętowania z uśmiechem namawiał wczoraj Polaków w telewizji prezydent Komorowski...
- I słusznie, bo życie nie jest pasmem klęsk. Toczy się raczej po sinusoidzie, wzloty i upadki się przeplatają. Takie chwile jak odzyskanie niepodległości są chwilami sukcesu, coś się nam udało. Więc cieszmy się. Na taki jasny ton muszą się nastawić przede wszystkim szkoła i media. Przy okazji świąt narodowych nie trzeba puszczać w tv koniecznie upiornego filmu o tym, że nas zaborcy gnębili, a w radiu od razu mrocznego Chopina. Niestety, dostojeństwo zaczęło się nam kojarzyć ze smutkiem. Gdzieś zgubiliśmy powab radości. Dobrze, że prezydent próbuje to zmienić, choć pomysł z przypinaniem kotylionów z okazji 11 Listopada jest trochę infantylny. Żeby się patriotycznie cieszyć, musimy inaczej, z większym optymizmem, spojrzeć na swoje państwo. Tego żaden prezydent nie zadekretuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska