Prof. Simonides: Pamięć o zmarłych i troskę o wygląd grobów mamy na Śląsku we krwi od pokoleń

Krzysztof Ogiolda
Prof. Dorota Simonides.
Prof. Dorota Simonides.
Profesor Dorota Simonides, etnolog, była senator ziemi opolskiej.

Nasze zachowania związane z uroczystością Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym odróżniają nas wyraźnie od naszych sąsiadów. Tylko Polacy gotowi są jechać przez kawał Europy, by zapalić znicz i położyć kwiaty na grobie bliskich.

Przywiązujemy większą uwagę do pamięci o naszych zmarłych. Tak bardzo się tym przejmujemy, że przenieśliśmy pamięć o nich także na dzień Wszystkich Świętych, który w dawnej tradycji był radosnym dniem czci świętych i ich relikwii, wspominania ich dobrych czynów. Ale nikt go świętem zmarłych nie nazywał. O zmianie naszych zachowań zadecydowały względy praktyczne. Jedziemy na cmentarz w dniu, który jest wolny od pracy. Szacunek, niemal kult dla bliskich zmarłych bierze się z naszej religijności, z Kościoła.

Z uporem pytam dlaczego? Nie całą religijną tradycję tak wiernie zachowujemy. Wystarczy popatrzeć na życie społeczne. Wielu polityków walczy o władzę tak, jakby Ewangelii nigdy nie widzieli nawet z daleka.

Na Śląsku pamięć o bliskich , którzy odeszli, jest zakorzeniona szczególnie mocno. Przez pokolenia mamy troskę o nich we krwi. To się ujawnia nie tylko w pierwszych dniach listopada. Chodzimy na groby z choinką w Wigilię. Tej tradycji gdzie indziej nie ma. Z myślą o bliskich zmarłych stawiamy na wigilijnym stole pusty talerz. A w ciągu roku większość mszy świętych zamawianych przez wiernych w naszych parafiach to są msze za dusze zmarłych. Jesteśmy wciąż przekonani, że możemy im pomóc naszą pamięcią i naszą modlitwą.

Ale nowa tradycja związana z e świętowaniem Halloween też ma się u nas dobrze. Zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Zgadza się się pani profesor z ostrzeżeniami, że jest podszyta satanizmem?
Ludzie, u nas zwykle dzieci, przebierają się za duchy czy za śmierć. To jest obca nam kultura, ale groźna nie jest. Nie zwalczałabym jej. Halloween jak wszystkie zjawiska kulturowe samo się oswaja i samo zaniknie. Tradycja niczego przymusowo nie przyjmuje, ani przymusowo nie odrzuca. Jest spontaniczna. Przechowuje pamięć o zmarłych w różny sposób. Prawda, że to świętowanie zawiera w sobie element konsumpcyjny, bo przebierańcy zbierają cukierki. Ale nasi rodzice też brali je np. do kościoła w Wielką Sobotę, by nagrodzić dziecko, które pocałowało krzyż.

A co pani myśli o chrześcijańskim zwyczaju związanym z marszami świętych?

Procesje z relikwiami ludzi przebranych za świętych są formą powrotu do zwyczaju XVII-wiecznego. Wtedy papież związał dzień Wszystkich Świętych z czcią dla relikwii. Szczególnie popularne były kościoły, w których relikwie były dostępne. To się wiązało ze sztuką, wręcz z nauką dobrego umierania. Myślę, że dziś byłoby dobrze, gdyby dziewczyna przebierająca się np. za św. Cecylię, tę postać najpierw lepiej poznała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska