Profesjonaliści wśród amatorów

Redakcja
Tadeusz Eckert, założyciel Chóru Mieszanego I LO im. Adama Mickiewicza w Głubczycach, nominowany w kategorii "Promocja Opolszczyzny".

- Występujecie z ogromnymi sukcesami już ponad 17 lat. Czy śpiewanie w chórze - mówiąc językiem młodzieżowym - jest trendy i cool?
- To jest wręcz antytrendy i antycool. Chóralistyka jest w zaniku. Na Opolszczyźnie mamy "Święto Pieśni". Kilka lat temu brało w nim udział pięć chórów. Potem cztery, trzy, dwa, a w tym roku komisja pojedzie tylko do jednego zespołu. Na pierwszy rzut oka to wydaje się staromodne i staroświeckie. Praca w chórze wymaga odporności i cierpliwości, a tego młodym ludziom brakuje. Oni się szybko nudzą, bo tu trzeba zaczekać na koleżankę, gdyż efekt osiąga się dzięki pracy zespołowej. Są też problemy repertuarowe. Współcześni polscy kompozytorzy mało piszą muzyki, która byłaby dla młodzieży atrakcyjna.

- Jak wśród tych przeciwności udaje się przetrwać i pozyskiwać nowych chórzystów? Zarzuca pan sieci na każdego, kto przychodzi do pana liceum?
- Wciąż szukam szaleńczych forteli na kontynuację tego dzieła. Narybek hodujemy w zaprzyjaźnionym gimnazjum. Robimy przesłuchania i wskazujemy, kto ma predyspozycje i mówimy, że szkoda byłoby je zmarnować. Największa trudność w tym, że skład chóru zmienia się co roku. Zawsze odchodzą najlepsi, a przychodzą kompletnie zieloni. Wciąż szukamy sposobu, jak zrobić, by ta rotacja była jak najmniej destabilizująca, a wykorzystać element świeżości.

- Po efektach sądząc, macie go od dawna. Które z przebogatej listy trofeów dla pana ma największą wartość?
- W 1995 roku pierwszy raz pojechaliśmy na najbardziej prestiżowy ogólnopolski konkurs chórów "Legnica Cantat". Startowaliśmy tam w rywalizacji z chórami akademii muzycznych i zespołami uniwersyteckimi. Debiutując, zdobyliśmy Grand Prix konkursu, a ja otrzymałem nagrodę dla najlepszego dyrygenta. To był ogromny sukces. My jesteśmy amatorskim chórem ze szkoły niemuzycznej. Gdziekolwiek występujemy, ten fakt nieustannie wzbudza zdumienie i podziw.

- Występy takich zespołów zazwyczaj ograniczają się do szkolnych auli, a w najlepszym wypadku do domów kultury. Przed wami otwierają się duże sale koncertowe.
- W 2004 roku na europejskich spotkaniach chóralnych zaśpiewaliśmy na scenie Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie. Często występujemy w Filharmonii Opolskiej, z orkiestrami symfonicznymi, na festiwalach muzycznych. Jeździmy za granicę, reprezentowaliśmy Opolszczyznę na wielu prestiżowych imprezach, np. na Expo 2000. To świadczy o tym, że traktuje się nas poważnie. Wdarliśmy się do świata profesjonalistów, gdzie występujemy u boku znanych i cenionych muzyków. To jest fenomen.

- Na jesieni będziecie obchodzić "osiemnastkę". Jak to uczcicie?
- Chcemy przygotować mszę c-moll Schumanna. Zrobimy to ze szkolnym chórem z Głuchołaz, dwoma chórami z Moguncji oraz orkiestrami symfonicznymi z Opola i Nysy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska