Z powodu epidemii do minimiasta nie przyjechały dzieci z Niemiec i z Rumunii. Ulewne deszcze spowodowały przesunięcie rozpoczęcia o jeden dzień. Ale potem wszystko poszło już gładko.
- Na skróceniu uczestnicy nie stracili – mówi pani Barbara Loch z Pro Liberis Silesiae – bo wydłużyliśmy zajęcia w kolejnych dniach, a pogoda dopisała aż do piątku. Zapowiadany na ten dzień deszcz nas ominął. Wszystkie warsztaty mogły się odbyć, a budowane przez uczestników własnymi rękami domy zostały pokończone i przyozdobione pięknymi malowidłami, bo wspomagały nas uczennice opolskiej szkoły plastycznej.
W piątek odbyło się kilka warsztatów: Szycie kostiumów i pokaz mody. W eksperymentach naukowych w laboratorium (były także wybuchy) pomogli specjaliści z Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Odbyło się spotkanie ze stomatologiem oraz wykład nt. wolontariatu oraz animacje językowe przygotowane z pomocą Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej. W ramach warsztatów „Zrób to sam” można było samemu przygotować pastę do zębów.
- Tegoroczne minimiasto upłynęło pod znakiem ekologii – dodaje Barbara Loch. - Uczestnicy budowali m.in. „hotele” dla owadów. Na koniec dzieci rozsiadły się w swoich domkach, a my organizatorzy przygotowaliśmy dla nich niespodziankę w postaci pizzy. Wczoraj były lody. Staraliśmy się przygotowywać codziennie jakieś niespodziewane atrakcje.
Udało się też zrealizować wpisaną w projekt dwujęzyczność. Pomogli wolontariusze z Niemiec, którzy przez cały rok są w szkole Pro Liberis Silesiae. Zajęcia poprowadził także koordynator ds. oświaty przy Związku Niemieckich Stowarzyszeń w Polsce.
- W minimieście tradycyjnie dwujęzyczne są nazwy ulic – dodaje pani Barbara. - A dzieci z Niemiec i Rumunii, mamy nadzieję, przyjadą za rok.