Prokuratura bada, czy w ratuszu w Brzegu doszło do popełnienia przestępstwa

fot. Roman Baran
Jeden podpis może kosztować radnego Kozłowskiego dużo więcej niż 250 zł.
Jeden podpis może kosztować radnego Kozłowskiego dużo więcej niż 250 zł. fot. Roman Baran
Jeden z radnych, Kazimierz Kozłowski, podpisał się na liście obecności, mimo że nie było go na sesji rady miejskiej.

Ta historia nadaje się bardziej do kabaretu niż na salę sądową. Ale radnemu Kazimierzowi Kozłowskiemu może nie być do śmiechu: sprawą najkrótszej w historii Brzegu sesji rady miejskiej, jego spóźnienia i nieopatrznego podpisu zajęła się prokuratura.

Wszystko zaczęło się w grudniu, kiedy przewodniczący rady zwołał nadzwyczajną sesję w sprawie powołania skarbnika miasta.

Tymczasem tuż przed sesją kandydat zrezygnował z ubiegania się o to stanowisko i przewodniczący rady po około pięciu minutach ogłosił zakończenie obrad.
Wszyscy wyszli już do holu w ratuszu, kiedy otworzyły się drzwi i pojawił się w nich lekko zdyszany radny Kazimierz Kozłowski.

- Kaziu, za późno, już po sesji - śmiali się koledzy radni i dodawali: - To cię będzie trochę kosztowało.

Chodzi o to, że każdy radny otrzymuje, w zależności od pełnionej funkcji, stałą miesięczną dietę. Szeregowy rajca otrzymuje miesięcznie niespełna tysiąc złotych.
Obowiązują jednak potrącenia: 25 procent za każdą nieobecność na sesji.
Radny Kozłowski przywitał się z kolegami, ale nie zamierzał się poddać.
- Byłem w swoim gabinecie, ale drzwi miałem otwarte i widziałem, jak radny Kozłowski wszedł do biura rady - mówi Mariusz Grochowski, przewodniczący rady miejskiej. - Szefowa biura tłumaczyła mu, że nie powinien podpisywać listy, ale kiedy wyszła, złożył swój podpis.

Dlaczego to zrobił? Wczoraj Kozłowski odmówił komentarza. - Chcę, żeby najpierw sprawę wyjaśniła prokuratura. Jeszcze nawet nie byłem przesłuchany w tej sprawie - powiedział nam tylko.

Wcześniej radny tłumaczył, że był przekonany, iż trwa tylko przerwa w obradach.
Zawiadomienie do prokuratury złożył Mariusz Grochowski.

- Nie wiem, czy to było przestępstwo - wyjaśnia szef rady. - Tym bardziej, że skreśliłem podpis radnego z listy i dałem swoją parafkę. A potem dostał dietę pomniejszoną o około 250 zł właśnie za tę nieobecność podczas obrad. Ale dostałem opinię prawników, że jako funkcjonariusz publiczny mam obowiązek złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa.

- Decyzja w tej sprawie powinna zapaść w marcu - zapowiada Agnieszka Mulka-Sokołowska, szefowa Prokurator Rejonowej w Brzegu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska