Prokuratura okręgowa przejęła sprawę fuszerki na zbiorniku we Włodzieninie

Archiwum
Budowa zbiornika retencyjnego we Włodzieninie pod Głubczycami ruszyła sześć lat temu, a zakończono ją w listopadzie 2007 roku.
Budowa zbiornika retencyjnego we Włodzieninie pod Głubczycami ruszyła sześć lat temu, a zakończono ją w listopadzie 2007 roku. Archiwum
Prokuratura sprawdza m.in., czy ewentualnych zaniedbań nie popełnił wykonawca budowli, projektant oraz inspektor nadzoru budowlanego.

- Ze względu na zakres badanego materiału, jego wielkość i zawiłość, sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Opolu - wyjaśnia jej rzeczniczka prokurator Lidia Sieradzka. - Zresztą śledztwo od początku było prowadzone pod nadzorem prokuratora okręgowego.

Sprawą fuszerki na zalewie we Włodzieninie śledczy zainteresowali się już ponad rok temu. Najpierw badała ją Prokuratura Rejonowa w Głubczycach. Potem prokurator, który ją dostał przeszedł do Prudnika i zabrał ze sobą akta sprawy.

Prokuratura sprawdza m.in., czy ewentualnych zaniedbań nie popełnił wykonawca budowli, projektant oraz inspektor nadzoru budowlanego. Ten ostatni miał czuwać nad prawidłowym przebiegiem inwestycji.

Budowa zbiornika retencyjnego we Włodzieninie pod Głubczycami ruszyła sześć lat temu, a zakończono ją w listopadzie 2007 roku. Już niespełna rok później okazało się, że tama zbiornika przecieka. Projekt naprawczy przygotowany przez firmę Geoteko z Warszawy mówi, że jej naprawa może kosztować 3 mln zł.

Według fachowców podczas budowy tamy użyto betonu, który nie spełnia warunków hydrotechnicznych, źle zagęszczono też korpus zapory wykonany z mieszaniny piasku i gliny. Niewłaściwe są dylatacje, wady mają również rurociągi spustowe.

Geoteko twierdzi też, że podłoże, na którym stoi tama, jest popękane i dlatego przepuszcza wodę. Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych z Opola, który zarządza zalewem, zlecił też dodatkowe badania podłoża, na którym wybudowano tamę.

- Potwierdziły one nasze przypuszczenia, że znajduje się tam sypki materiał, na którym nie stawia się tego typu budowli - mówi Zbigniew Bahryj, dyrektor Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu.

Kiedy ruszą prace przy naprawie tamy? - Kiedy sąd rozstrzygnie, kto tu zawinił - mówi dyrektor Bahryj.

Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu oraz Urząd Marszałkowski twierdzą, że odpowiedzialny za fuszerkę jest wykonawca zbiornika, czyli firma Hydromel Końskie. Wykonawca nie czuje się za wszystko winny.

W związku z tym Urząd Marszałkowski przygotowuje pozew cywilny w tej sprawie. - Dopóki sąd nie rozstrzygnie tej sprawy, żadnych prac naprawczych nie będziemy prowadzić - mówi Zbigniew Bahryj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska