- Eksplozja była konsekwencją nieumiejętnego rozbrajania pocisku artyleryjskiego z okresu II wojny światowej – mówi prokurator Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu. – Sprawca zginął w wyniku wybuchu, więc sprawa musiała zostać umorzona.
Do tragedii doszło pod koniec stycznia 2020 w jednym z domów jednorodzinnych przy ulicy Jaśminowej w Lędzinach w gminie Chrząstowice. Przed godz. 21 sąsiedzi usłyszeli przeraźliwy huk. Z budynku, w którym doszło do eksplozji, wyleciała część szyb oraz brama wjazdowa do garażu. Zniszczeniu uległa też znaczna część dachu.
Strażacy ewakuowali mieszkańców domów znajdujących się w promieniu 150 metrów od miejsca wybuchu.
Nad wyjaśnieniem sprawy pracowały ekipy policyjne, wspierane przez opolskich antyterrorystów oraz policyjnych pirotechników z Wrocławia. Okazało się, że do eksplozji doszło w garażu. Tutaj znaleziono też ciało 39-letniego mieszkańca domu. Moment zdarzenia nagrał monitoring zainstalowany na sąsiednim budynku.
Śledczy ustalili, że 39-latek pasjonował się militariami. Szukał materiałów na własną rękę, wykorzystując do tego wykrywacz metalu. – W budynku materiałów było więcej, natomiast część z nich była pozbawiona cech bojowych, czyli zapalników – mówi Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Gdyby 39-latek przeżył wypadek, odpowiadałby zapewne za sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów. Za przestępstwo to grozi do 10 lat więzienia.
Mężczyzna mieszkał z żoną. Kobiecie nic się nie stało, ponieważ w chwili zdarzenia była poza domem.