Prokuratura zbada, czy właściciel zrujnowanego pałacyku w Brzegu łamie prawo

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Willa po dwudziestu latach od sprzedaży jest w opłakanym stanie.
Willa po dwudziestu latach od sprzedaży jest w opłakanym stanie. Jarosław Staśkiewicz
Doniesienie do prokuratury złożył wojewódzki konserwator zabytków. Chodzi o XIX-wieczną willę Leobecka w Brzegu, która niszczeje w zastraszającym tempie.

W 1995 roku władze Brzegu sprzedały okazałą willę z XIX wieku za 160 tysięcy złotych rozłożone na raty. Dziś budynek przy ul. Chrobrego chyli się ku upadkowi, bo przez lata był zabezpieczany tylko okazyjnie, po interwencjach służb konserwatorskich.

W dodatku zmieniali się właściciele zabytku - obecnie należy on do powstałej dopiero w tym roku wrocławskiej spółki - i zarówno władze miasta jak i konserwator zabytków mieli trudności z wyegzekwowaniem remontu czy utrzymanie porządku wokół budynku.

- Wprawdzie obiektowi nie zagraża bezpośrednia katastrofa budowlana, ale niszczące działanie przyrody nieubłaganie daje się mu we znaki - mówi Radosław Preis, powiatowy konserwator zabytków.

Na ścianach zewnętrznych zostały już tylko resztki sztukaterii, woda swobodnie dostaje się do wnętrz przez otwory po oknach, a otoczenie jest kompletnie zaniedbane. Wokół budynku rośnie bujna zieleń, a każdy fragment placu wykorzystywany jest na dziki, darmowy parking.

To wszystko nie tylko zagraża istnieniu historycznego obiektu, ale też stwarza niebezpieczeństwo dla ludzi, bo do wnętrz dostają się np. bezdomni.

- Dlatego po przeprowadzonej w czerwcu kontroli wojewódzki konserwator zabytków zdecydował się na skierowanie do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez właściciela, który zaniedbuje swoje obowiązki nad zabytkiem - mówi Radosław Preis.

Jak podkreśla powiatowy konserwator, same nakazy wydawane dotąd przez Urząd Ochrony Zabytków nie wystarczają, a jego zdaniem prokuratura ma znacznie większe możliwości zbadania sprawy. Co ciekawe, wojewódzki konserwator już kilka lat temu nałożył na właściciela grzywnę w wysokości 50 tys. zł.

- Wówczas wykonał on zalecane zabezpieczenia dachu i kara została umorzona - przypomina Preis.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska