Prostytutki są profi

Archiwum
Archiwum
Rozmowa z socjologiem - dr Alicją Lisowską, badającą zjawisko prostytucji.

Sylwetka

Sylwetka

Dr Alicja Lisowska, socjolog i politolog, wykłada na Uniwersytecie Wrocławskim. Jest autorem wielu książek i raportów dotyczących zagrożeń współczesnego społeczeństwa, m. in. książki "Zachowania dysfunkcyjne. Uwarunkowania społeczne, kulturowe i polityczno-prawne oraz stosowane rozwiązania" (współredagowanej z dr. hab. Jackiem Kurzępą) czy - jako współautorka - raportu z badań "Prostytucja nieletnich w perspektywie Dolnoślązaków".

- Zawód, nazywany najstarszym na świecie, bardzo się zmienia. Gdyby porównać współczesną prostytucję do tej z czasów minionej epoki to…
- To mamy zupełnie inny zawód, zresztą wszystkie zawody się zmieniły. Mamy wolny rynek, wiele profesji podlega samoregulacji. Kiedyś prostytutki musiały mieć aktualne badania lekarskie, teraz nikt tego od nich nie wymaga, chyba, że klient…

- O ile jest w stanie pamiętać o swym bezpieczeństwie. Co jeszcze się zmieniło?
- Praktycznie na margines zeszło zjawisko prostytucji głodowej. Mamy za to szeroko rozwinięty rynek prostytucji międzynarodowej. Od nas kobiety wyjeżdżają lub są wywożone za granicę, do nas trafiają prostytutki z innych krajów.

- Czy dawniej istniała prostytucja dzieci?
- Prostytucja dzieci istniała, ale inaczej była definiowana. Dziś mamy do czynienia zarówno z prostytucją osób niepełnoletnich, czyli po 15. roku życia oraz osób nieletnich, do 15. roku życia. Podejmują ten proceder dzieci niedojrzałe emocjonalnie i fizycznie, raniąc się emocjonalnie i szkodząc swemu zdrowiu.

- Prostytucją zarabiają także studentki.
- Przy czym one już wiedzą, w co wchodzą, co czynią. Tak przynajmniej można założyć.

- Założyć?
- W praktyce gros z tych dziewczyn nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji, jakie się potem pojawiają.

- Na przykład?
- Dziewczyny wiedzą, że robią coś społecznie nagannego, ale się decydują. Tyle że wewnętrznie trudno się im pogodzić z obraną drogą życiową, dochodzi do dysonansu poznawczego, który odbija się na ich psychice. Równocześnie taki tryb życia prowadzi do uzależnienia od seksu, rozbudzenia potrzeb seksualnych. To oznacza, że dziewczyna będzie miała w przyszłości trudności ze znalezieniem partnera, który będzie w stanie spełnić jej potrzeby seksualne. Są też problemy natury bardzo praktycznej - kobiety przyzwyczajone do zarabiania jako prostytutki nie potrafią w normalnych warunkach zarządzać swym portfelem. One nie dysponują wypłatą otrzymywaną raz w miesiącu, tylko są w stanie niemal w każdym czasie, gdy tylko potrzebują, pozyskać pieniądze. Więc kiedy już nie wykonują tej profesji - popadają w ubóstwo, bo pieniędzy jest po pierwsze mniej, po drugie nie są dostępne w każdej chwili.

- Niekoniecznie, kiedyś zbierając materiał do jednego z tekstów poznałam prostytutkę, która doskonale zarządzała swymi finansami, inwestowała w fundusze…
- A ja znam dziewczyny z Wrocławia, które są właścicielkami kamienic i innych nieruchomości. I cóż z tego? To nie jest przecież standard. Choć bywa, że studentki zarabiające jako prostytutki mają zimno skalkulowany biznes-plan, są na przykład takie, które odkładają na prywatną praktykę medyczną.

- Czy ten rynek prostytucji studenckiej jest kontrolowany przez alfonsów?
- Nie sadzę. Większość dziewczyn może działać na własny rachunek. Często zresztą znajdują jednego klienta i są przez niego zmonopolizowane. On ma pewność, że jedyny korzysta z usług studentki, ma gwarancję jej wierności cielesnej.
- Popatrzmy na to z punktu widzenia "biznesowego". Stręczycieli ta konkurencja powinna martwić. Bo rynek muszą dzielić z coraz większym gronem "cichodajek". Może jednak próbują przejąć i ten segment, w końcu to nie problem namierzyć samodzielne dziewczyny ogłaszające się w internecie.
- Owszem, to nie problem. Ale - z tego, co wiem - ta sfera prostytucji jest poza kontrolą stręczycieli. Chociażby dlatego, że mamy dość wąskie grono odbiorców - nie ma tu "masówki". Dziewczyny stawiają jasne warunki i selekcjonują klientów.

- Klient ma mieć kasę oraz wykazać się kulturą osobistą, a także higieną?
- Chociażby. Dziewczyny, które studiują, nie są zainteresowane uprawianiem seksu z każdym i chociażby z tego punktu widzenia nie są atrakcyjne dla stręczycieli. Sporadycznie zdarza się jednak, że "cichodajki" zaczynają współpracować ze światem przestępczym, bo na przykład z tego światka pochodzi jeden z klientów. Tu zaczyna się niebezpieczna gra.

- Bo?
- Zwykle w takim układzie dochodzi do elementu szantażu. Dziewczyna jest nagrywana w czasie "pracy", a ponieważ normalnie jest tzw. uczciwą uczennicą, studentką, pracownicą - to film ten służy jako narzędzie szantażu, metoda nakłaniania do przestępstw. One albo w to brną, albo wreszcie zwracają się do odpowiednich organizacji. I zaczyna się wyciąganie ich z dotychczasowego światka.

- Inaczej by w nim zostały na kolejne długie lata?
- Są kraje, jak na przykład Francja czy Belgia, gdzie mamy zawodowe prostytutki wykonujące swój zawód nawet w wieku 60 lat. Miały stałych klientów, którzy również z nimi się zestarzeli. Nie wiem, czy w Polsce też mamy już takie matrony… Nie badałam tego. Co więcej - prostytutki seniorki z Francji mają też klientów młodych, a atrakcyjność tej sześćdziesięcioparoletniej prostytutki wynika z tego, że ona z racji swego wieku i doświadczenia doskonale wprowadza młodego klienta w świat seksu. I tego typu prostytutki, z którymi miałam możliwość porozmawiać we Francji, to panie, które pracują samodzielnie. One już nie są zainteresowane współpracą z alfonsami. Robią to, bo są uzależnione od prostytucji, a nie dlatego, że są do niej zmuszane.

- Rozumiem, że te "nestorki" dbają o siebie, być może wykonują operacje plastyczne, aby wciąż móc sprostać wymaganiom rynku?
- Są zadbane, ale proszę pamiętać, że aby sprostać wymaganiom swych klientów, nie muszą udawać młódek, wręcz przeciwnie. Klienci patrzą na nie z perspektywy własnego wieku. Taki starszy klient też przecież stracił na jurności i atrakcyjności biologicznej. Choć oczywiście jest w stanie wygenerować siły za pomocą odpowiednich środków farmakologicznych, ale to już inna sprawa.

- I znów mówimy o tym zawodzie w sposób… menedżerski. Mówimy przecież o celowaniu do odpowiednich odbiorców usług.
- Powtarzam: współczesne prostytutki coraz częściej nie wykonują zawodu polegającego na tym, aby uprawiać seks z kimkolwiek. Tylko z wyselekcjonowaną grupą klientów za bardzo konkretną kasę. To panie mające jasno sprecyzowany cel i strategię działania.

- Od czasu filmu "Galerianki" padł temat tabu, wiemy, że również dzieci się prostytuują, robiąc to z własnego wyboru, choć oczywiście trudno mówić tu o wyborze w pełni dojrzałym…
- Te dzieci sprzedawały się nie tylko dla kasy, ale dla poczucia bliskości. Nie zapominajmy o tym.

- Jaką rolę w wejściu dzieci w prostytucję odgrywa alkohol, przypomnijmy, że badania wśród młodzieży mówią, że ponad 60 % dzieci z podstawówek piło, a w gimnazjach - nawet 90 procent.
- Byłe prostytutki często mi mówiły, że ich pierwsze razy były po alkoholu. Znam takie, które długi czas musiały się znieczulać - jeśli nie alkoholem to narkotykami. Prostytucja wśród dzieci istnieje, bywa powiązana z alkoholem. Podczas badania zjawiska na Dolnym Śląsku okazało się, że jedna trzecia respondentów w wieku szkolnym zna w swym otoczeniu kogoś, kto się prostytuuje. Kolejnych badań nie było, nie wiem, czy zjawisko się poszerza. Ale myślę, że te filmy - "Galerianki" lub "Sponsoring" - dla niektórych mogą być przestrogą, dla wielu zaś - paradoksalnie - zachętą.

- My same rozmawiamy o prostytucji nie jak o czymś złym, ciągnącym za sobą szereg zagrożeń, ale jak o profesji.
- Bo przecież mówimy o zawodzie.

- Mówiłyśmy o szantażowaniu dziewczyn-okazjonalnych prostytutek. Ale pojawia się też szantaż - kolejne źródło zarobków galerianek. Te dzieci nie tylko uprawiają seks w zamian za ciuchy, telefony i kasę, czy - jak pani podkreśla - - w zamian za poczucie bliskości. Wpadły też na pomysł, aby szantażować swych "patronów".
- Mówiąc o prostytucji, która zaczyna się w biografii dziewczyny czy chłopaka bardzo wcześnie, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że pojawia się uzależnienie. Często dziewczyny czy chłopcy, bo chłopcy też się prostytuują, popadają w seksoholizm. Styl życia i emocje z nim związane odpowiadają im, nie mogą się bez nich obejść. Więc brną w to w sposób świadomy i celowy. Dla pieniędzy, na poczucia bezpieczeństwa finansowego, ale i dla poczucia zainteresowania swoją osobą.

- Jeśli już pozostaną w tym zawodzie, to czy jeśli kiedyś zdecydują się wyrwać - podołają?
- Gdy robiłam badania, rozmawiałam z byłymi prostytutkami, które były już po seansach terapeutycznych, to one często podkreślały, że ich klienci to byli dobrzy ludzie. Tęskniły za nimi. Brakowało im tamtej bliskości i zainteresowania. Nie kasy. Przekwalifikowanie się nie jest takie łatwe, bo to także kwestia zaangażowania emocjonalnego. Każdy, wykonując swój zawód, nabiera pewnych manier z tym związanych: pani - będąc dziennikarzem, ja - będąc nauczycielem akademickim, i prostytutki - również. To oznacza, że nawet jeśli są w stanie fizycznie i materialnie wyjść z profesji, jeśli nawet założą tzw. przyzwoity dom i rodzinę, to mentalnie wciąż tkwią w poprzednim zawodzie. Odwołuję się do doświadczeń terapeutów, którzy wyprowadzali dziewczyny z prostytucji. One, nawet jako żony, mamy i pracownice wciąż mają pewne nawyki z przeszłości. Są to gesty i sposób ubierania się, który jest wyzywający, ale nie dla samych dziewczyn, tylko dla otoczenia. Mówię tu o kolorze szminki, rodzaju butów, nawet sposobie zakładania nogi na nogę, czy zaciągania się papierosem. Są psychologowie, którzy mówią, że prostytutką pozostaje się do końca życia.

- Jak anonimowi alkoholicy?
- Tak. I ja się z tym zgadzam. Znam dziewczyny, które wyszły z procederu, czasami pomagam im w różnych sytuacjach życiowych. I one - bywa - potrafią mnie zaskoczyć gestem lub słowem, jakby wciąż trwały w starym zawodzie. Mimo że starają się to zmienić.

- Starają? To znaczy, że kupiły sobie podręcznik dobrych manier?
- Nie, ale na przykład uczą się prowadzić dom, chodzą na różne kursy. Kształcą się na uczelniach. Uczą się dbać o siebie.

- Przecież prostytutka zwykle jest zadbana.
- I znów stereotyp. Jest umalowana i uczesana, ubrana. Ale to nie wszystko…

- Bo nie jest na przykład przebadana?
- Dokładnie, nie dba o własne zdrowie. Nie ma nawet lekarza pierwszego kontaktu. I tego też się uczy w nowym życiu. Bardzo wiele wysiłku kosztuje ją, aby przy spotkaniu z jakimś mężczyzną szybko nie wchodzić z nim w relacje seksualne. To jest wielka sztuka, muszą się nauczyć okiełznać swoje instynkty.

- Powróćmy do prostytutek-nestorek z Francji…
- We Francji owe nestorki współpracują z organizacjami społecznymi zajmującymi się prostytucją, stąd socjolodzy zajmujący się zachowaniami społecznie niebezpiecznymi mogą korzystać z ich doświadczeń. To współpraca specyficzna, prostytutki nic nie chcą w zamian, dzielą się swoim doświadczeniem.

- I w ten sposób spędzają też wolny czas, robiąc coś pożytecznego…
- Tym bardziej, że tam fundacje zajmujące się prostytucją istnieją od ponad trzydziestu lat, więc jeśli na początku działania danej fundacji trafiła do niej prostytutka, to już mogła w tym kręgu pozostać, zestarzeć się. W Polsce jeszcze nie mamy takiego dorobku pomocowego. Pojawia się natomiast zupełnie inne zagrożenia dotyczące osób starszych. Zmienia się - naukowo rzecz ujmując - struktura zachowań ryzykownych. Osoby w wieku 60 lat są na przykład nosicielami wirusa HIV…

- Dlaczego?
- To proste. Na Dolnym Śląsku zaobserwowaliśmy nagły przyrost ludzi, którzy po "50" chorują na AIDS, bo mamy do czynienia z coraz częstszym rozpadem długoletnich związków. Rozwodzący się pięćdziesięcio-, sześćdziesięciolatkowie dochodzą do wniosku: dzieci już odchowane, nic nas przy sobie nie trzyma, żegnamy się. Są to osoby na tyle młodo się czujące, że pragną zaznać wolności. Po rozwodzie ona jedzie do Egiptu…

- A on znajduje anons "cichodajki"…
- I oboje zapominają o zabezpieczeniach, choć być może mówili o nich kiedyś swoim dzieciom. Podejmują ryzykowne zachowania, zapo- minając o zagrożeniach, jakich w ich czasach nie było, na przykład HIV. Jakiś czas po owym zachłyśnięciu się wolnością robią badania. Wynik jest pozytywny. Ale to już zupełnie inne zjawisko.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska