TVN 24/X-News
– Praca nauczycieli w Polsce zasługuje na najwyższy szacunek i docenienie, także jeśli chodzi o wynagrodzenia, dlatego w ostatnich latach staraliśmy się robić co możliwe w ramach budżetu – mówiła premier Ewa Kopacz w środowe przedpołudnie podczas oficjalnych uroczystości.
Szefowa rządu podkreślała, że w ciągu ostatnich 10 lat budżet na oświatę zwiększył się z 25 do 40 mld zł. – W tym samym czasie liczba uczniów spadła o 23 proc., nauczycieli wykonujących czynny zawód –o 11 proc. – mówiła Kopacz.
Te argumenty nie trafiły do przedstawicieli nauczycielskich związków zawodowych i pozostałych pedagogów, którzy o godz. 13.00 rozpoczęli ogólnopolski protest przed gmachem kancelarii.
Rozległy się dźwięki trąbek, gwizdków i syren, powiewały flagi związkowe, plakaty i transparenty oraz czarne baloniki z napisem „SOS dla oświaty”.
Według organizatorów w manifestacji wzięło udział około 15 tys. nauczycieli i pracowników oświaty. Nie zabrakło m.in. prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) Sławomira Broniarza, przewodniczącego Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „S” Ryszarda Proksy oraz wiceprzewodniczącej Teresy Misiuk.
Związkowcy złożyli petycję adresowaną do premier Ewy Kopacz. – Wiemy już, że z minister Joanną Kluzik-Rostkowską nie mamy o czym rozmawiać. Nasza obecność tutaj świadczy o tym, że nie wykonuje ona dobrze swoich obowiązków –oświadczył Sławomir Broniarz. W petycji szefowie związków podkreślili, że po raz pierwszy od wielu lat członkowie dwóch związków zawodowych działających w oświacie protestują razem.
– Od wielu miesięcy staramy się nawiązać kontakt z władzami oświatowymi i władzami naszego państwa – powiedział Agencji Informacyjnej Polska Press (AIP) Witold Woźniak, członek prezydium małopolskiego ZNP. – Do tej pory nie uzyskaliśmy nawet informacji, że nas się lekceważy. W związku z tym nasze święto zamieniliśmy w dzień nauczycielskiego protestu – dodaje.
Związkowiec przypomina, że postulaty złożone podczas protestów 18 kwietnia i 26 maja br. kierowane do minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej i premier Ewy Kopacz „nie zostały zauważone”. – Następnym krokiem będzie strajk – być może nawet generalny –nauczycieli – mówił Woźniak, podkreślając, że nie można przewidzieć, kiedy on nastąpi, gdyż „nauczyciele są zbyt odpowiedzialni, aby podjąć protest kosztem uczniów”.
– Nasza akcja nie jest skierowana przeciwko jakiejkolwiek partii i nie ma dla nas znaczenia, że robimy ją tuż przed wyborami parlamentarnymi. Rozpoczęliśmy spór z naszym rządem i jest to kontynuacja tego spotu – powiedziała AIP Agata Busłajew, wiceprezes okręgu mazowieckiego ZNP. Jako sukces dotychczasowych protestów (manifestacja 20 listopada ub.r.) wymienia wycofanie niektórych zapisów o ustawie oświaty. – W ten sposób zablokowaliśmy przechodzenie szkół w prywatne ręce, bez względu na liczbę uczniów –podkreśliła.
Dzień Nauczyciela nie umknął głównym postaciom sceny politycznej.
Beata Szydło, kandydatka na premiera z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, złożyła pedagogom życzenia z okazji ich święta. – Dziękuję, że każdego dnia, ucząc młodzież i dzieci, budujecie naszą przyszłość. Życzę wam, żeby wasz zawód dawał wam satysfakcję, żebyście mieli poczucie, że jesteście szanowani – mówiła Szydło.
Wiceprezes PiS podkreśliła, że zawód nauczyciela jest bardzo trudny, wymaga ciągłego dokształcania się i powinien być doceniany nie tylko społecznie, ale też finansowo.
Z kolei Ryszard Petru, szef Nowoczesnej, chciał przemówić w środę przed warszawskim Liceum im. Jana Zamoyskiego, by przedstawić przybyłym tam dziennikarzom swoje propozycje zmian w Karcie nauczyciela. Lider Nowoczesnej nie zdołał jednak tego zrobić, gdyż konferencję zakłócili działacze partii KORWiN.
Nauczyciele z obydwu związków zawodowych podczas środowego protestu domagali się zwiększenia nakładów na edukację, podwyżek płac pracowników oświaty, przeciwdziałania prywatyzacji edukacji oraz zahamowania procesu łamania prawa przez niektóre samorządy prowadzące szkoły.