Protest w Głuchołazach. Nie chcą kartofli pod krzyżem

KS
Czesław Batog, właściciel kontrowersyjnego warzywniaka pod krzyżem: Nie rozumiem, dlaczego stragan komuś przeszkadza.
Czesław Batog, właściciel kontrowersyjnego warzywniaka pod krzyżem: Nie rozumiem, dlaczego stragan komuś przeszkadza. KS
Warzywniak pod przydrożnym krzyżem w centrum Głuchołaz razi uczucia dziewięciu mieszkańców. Napisali petycję do burmistrza. O sprawie huczy całe miasto.

Ulica Sikorskiego to główna arteria Głuchołaz. Od stu lat, w pobliżu mostu na Białce, stoi przydrożny drewniany krzyż. W lipcu ubiegłego roku pomieszczenie w sąsiednim budynku, wraz z częścią chodnika, wydzierżawili od prywatnej osoby właściciele warzywniaka. Postawili stragan na słupkach. Problem w tym, że dach straganu znajduje się ok. 30 centymetrów od krzyża. Nie wszystkim się to spodobało.

- To nie jest dobra wizytówka miasta na głównej drodze z Czech - uważa Marian Szymkowicz, prezes głuchołaskiego Klubu Inteligencji Katolickiej.

Kilka dni temu do burmistrza Głuchołaz wpłynęła petycja, podpisana przez 9 osób związanych z KIK-iem. Proszą o zajęcie się sprawą lokalizacji straganu pod krzyżem ze względów etycznych i estetycznych ("burzy ład przestrzenny miasta"). Powołują się na szacunek dla symbolu religijnego. Autorzy petycji podkreślają też, że obok jest miejskie targowisko. List kończy się apelem do burmistrza, by znalazł rozwiązanie problemu.

- Jestem trochę zaskoczony - przyznaje Edward Szupryczyński, burmistrz Głuchołaz, zastrzegając, że nie ma jeszcze stanowiska w tej sprawie. - Spotkam się z autorami listu, ale najpierw sprawdzimy, gdzie dokładnie przebiega granica terenu i jakie jest przeznaczenie tego miejsca w planie zagospodarowania przestrzennego.

Szupryczyński mówi, że nie jest od tego, by rozstrzygać dylematy moralne czy dogmatyczne.

- Podróżując po Austrii wiele razy widziałem krzyże w tamtejszych sklepach. Symbol religijny nie przeszkadza Austriakom w prowadzeniu handlu - mówi burmistrz.

- W niczym nie naruszam, ani tym bardziej nie profanuję krzyża. Wszystko prowadzę legalnie i zgodnie z prawem. Nie rozumiem, dlaczego mój stragan komuś przeszkadza - dziwi się właściciel warzywniaka Czesław Batog. - Wystawiłem pod krzyżem skrzynkę z mniej świeżymi warzywami. Biedni mogą je brać za darmo. Kupują u mnie nawet siostry zakonne. Tu dawniej była przez trzy lata knajpa z piwem. Wtedy to nikomu nie przeszkadzało.

Sprawa już podzieliła społeczność miasta. Większości pytanych przez nas stragan nie przeszkadza. Inni komentują, że to wojna “moherów". Jeszcze inni, że trzeba wreszcie ucywilizować drobny handel.

Autor petycji nie chce się ujawnić. Mówi, że usłyszał już dość obraźliwych komentarzy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska