Prudniczanin chce zdobyć na rowerze najwyższe drogi Ziemi. Pierwszą ma za sobą

Pochodzący z Prudnika Mateusz Birecki w 15 dni przejechał rowerem trasę z Wrocławia - gdzie obecnie mieszka - do Sierra Nevada na południu Hiszpanii. Na koniec wjechał na najwyższą w Europie drogę dostępną dla rowerów - szczyt Pico de Veleta (3 395 m n.p.m).

Mateusz Birecki samotnie pokonał na rowerze dystans 2 913 km czyli średnio 150 kilometrów dziennie. Jechał przez Czechy, Niemcy, Szwajcarię, Francję i Hiszpanię. Cel rajdu czyli najwyższe miejsce dostępne w Europie dla rowerzystów - Pico de Veleta w Hiszpanii - osiągnął po ponad 50 km podjazdu i 7 godzinach wspinaczki.

- W Szwajcarii walczyłem z całodziennym, lodowatym deszczem - opowiada kolarz z Prudnika. - Na alpejskim Mont Ventoux przetrwałem potężną burzę z gradobiciem, zaś w Hiszpanii zmagałem się z ponad 40. stopniowymi upałami. Odwiedziłem po drodze Pragę, Berno, Monpellier, Barcelonę i wiele innych wspaniałych miejsc. Spotkałem się też z Polakami startującymi na Vuelta Espana.

Mateusz Birecki przez ostatnich pięć lat pokonał na rowerze 75 tysięcy kilometrów. Sierpniowa wyprawa po Europie była pierwszym etapem jego wieloletniego projektu „chciećtomóc” czyli zdobycia Kolarskiej Korony Ziemi. Prudniczanin zamierza wjechać kolejno na najwyższe dostępne drogi na każdym z kontynentów.

Pozostała więc jeszcze: ciągle budowana droga Umling La (5 883 m n.p.m.) w Kaszmirze w Azji, Sierra Negra (4 621 m n.p.m.) w Meksyku w Ameryce Północnej, Uturuncu (5 768 m n.p.m.) w Boliwii w Ameryce Południowej - obecnie najwyższa udokumentowana droga, na którą można wjechać rowerem,Tulu Dimtu (4 377 m n.p.m.) w Etiopii w Afryce, Mauna Kea (4 203 m n.p.m.) na Hawajach (2 830 m n.p.m.) i Amundsen-Scott South Pole Station na Antarktydzie.