Prudnik wlazł do sąsiedniej Lubrzy

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Ratusz w Prudniku.
Ratusz w Prudniku. prudnik.pl
Radni z Prudnika na planie zagospodarowania porządzili się też za miedzą. Sąd rozstrzygnie, co dalej z tym pasztetem.

To prawdopodobnie pierwszy taki przypadek w Polsce. Rada Gminy Prudnik naruszyła tzw. władztwo planistyczne sąsiedniej gminy, czyli weszła ze swoim planem zagospodarowania przestrzennego na cudzy teren. Tymczasem zgodnie z ustawą o planowaniu przestrzennym tylko miejscowa rada może uchwalać u siebie plany przestrzennego zagospodarowania.

Sytuacja ciągnie się 25 lat. Na początku lat 90. radni Prudnika zatwierdzili plan, który objął swoim zakresem także kilka hektarów terenu obejmującego miejską ciepłownię. Problem w tym, że ciepłownia stoi na gruntach sąsiedniej gminy Lubrza, o czym ta zresztą doskonale wie, bo tam zakład płaci podatek od nieruchomości. Błędu nie wyłapał ani urbanista - twórca panu, ani urzędnicy, ani radni, ani nawet nadzór prawny wojewody, który sprawdza takie uchwały przed ich publikacją w dzienniku urzędowym. Co gorzej, plan w ciągu 25 lat był kilka razy poprawiany i aktualizowany. Wtedy też nikt nie zakwestionował wejścia na cudzy teren.

- Kilka miesięcy temu szczegółowo sprawdzaliśmy plan przestrzenny Prudnika, bo planujemy budowę rurociągu w pobliżu granicy gmin - tłumaczy wójt Lubrzy Mariusz Kozaczek. - Wtedy zorientowaliśmy się, że sąsiednia gmina naruszyła nasze władztwo planistyczne.

Wójt Lubrzy zawiadomił o problemie władze Prudnika i wojewodę. Wojewoda wezwał radę Prudnika do usunięcia wady prawnej. Tu jednak pojawił się kolejny problem. Tak samo jak radni Prudnika nie mogą uchwalić planu w sąsiedniej gminie, nie mogą go też „anulować”. Wniosek o uchylenie planu trafił do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i czeka na rozstrzygnięcie.

- To dawny błąd, niestety powtarzany. Takie błędy się zdarzają - przyznaje burmistrz Prudnika Franciszek Fejdych. - W naszej opinii sąd administracyjny uchyli plan miasta Prudnika tylko w tej części, która sięgnęła sąsiedniej gminy. Gdyby doszło do uchylenia całego planu, to by była tragedia. Wszystkie pozwolenia budowlane w mieście wydawane w oparciu o ten plan, mogłyby się stać nieważne.

- Wystąpiłem do burmistrza o uchylenie planu, w szczególności w części naruszającej nasze władztwo planistyczne - komentuje wójt Lubrzy. - Plan jest jednak całością i nie wyobrażam sobie, jak od strony technicznej sąd może uchylić tylko jego część.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska