Bernard Dembczak, przewodniczący Związku Śląskich Rolników, cieszy się oczywiście, że w tegorocznych targach "Gruene Woche" wzięło udział 30 rolników, członków związku z różnych stron województwa. Martwi go, że choć Polska była na tych targach konsumentów głównym partnerem Niemiec, zabrakło na ekspozycji wystawców ze Śląska Opolskiego.
- W 2002 i 2003 roku byliśmy w Berlinie obecni - mówi pan Dembczak - i tam trzeba być, bo kto jest, ten wchodzi na rynek światowy. W tym roku wystawiano przede wszystkim produkty przetworzone, a my mielibyśmy co pokazać, poczynając od naszego śląskiego kołocza po miód i różne wytwory przemysłu rolno-spożywczego.
Polska ekspozycja - zdaniem Opolan uczestniczących w targach - wypadła dobrze. Zachęcała do odwiedzin pawilonu, oferując wędliny, sery i soki. Te ostatnie naturalne, nieskopasteryzowane, pojawiały się w wielu ofertach, także w niemieckiej i były prawdziwym hitem targów.
- Jedyne czego trochę brakowało na polskiej części wystawy - uważa Bernard Dembczak - to elementu, który zachęcałby przechodzących, aby zatrzymali się na dłużej, np. jakiejś sympatycznej oprawy muzycznej.
W niemieckiej ekspozycji dużo było elementów ekologii, w tym związanych z bioenergią, zarówno energią wiatrową, jak i pochodzącą z biogazowni. Ta ostatnia - jak podkreślano - by była skuteczna i opłacalna jednocześnie wymaga, niestety, tysięcy hektarów ziemi pod uprawę.
Niemieccy wystawcy zachęcali też gości do odwiedzin swoich landów, czyli do swego rodzaju turystyki gastronomicznej.
Opolanie zbierali też doświadczenia, które dałoby się wykorzystać po powrocie do domu. Między innymi bacznie się przyglądali ofercie gospodarstw agroturystycznych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
