Zanim Bronisław Piróg boleśnie przekonał się o tym na własnej skórze, próbował wyjaśnić sprawę swojej pracownicy, pani Anny.
Piróg prowadzi dwa sklepy, jeden w Polskiej Cerekwi, gdzie mieszka, a drugi w Łanach. Sumiennie odprowadza do ZUS-u składki za siebie, swoją rodzinę i pracowników. Jedna z jego podwładnych chciała się zarejestrować w przychodni w Łanach. Na recepcji podała swój pesel, który wpisano do bazy Elektronicznej Weryfikacji Uprawnień Świadczeniobiorców, czyli popularnego eWUS-ia. W systemie zapaliła się czerwona lampka, co oznaczało, że pacjentka jest nieubezpieczona. Zanim została przyjęta przez lekarza, musiała więc podpisać specjalne oświadczenie.
- To było dla mnie i dla niej upokarzające, szczególnie że co miesiąc w zębach zanoszę do ZUS-u 4 tysiące złotych tytułem składek - denerwuje się przedsiębiorca.
W ZUS-ie zapewniono go, że wszystkie dane zostały już uaktualnione. Tymczasem, gdy ta sama pracownica poszła na wizytę do dermatologa w Koźlu, system znów wykazał, że kobieta nie jest ubezpieczona. Ponownie wypełniła oświadczenie, a od pracodawcy zażądała wyjaśnień.
Problem powtórzył się, kiedy pojechała do lekarza na kontrolę, bo eWUŚ po raz kolejny potraktował ją jako pacjentkę, za którą nikt nie opłaca składek.
- Zadzwoniła do mnie z płaczem. Powiedziała, że lekarz nie chciał jej przyjąć, narobił jej wstydu i przy okazji również mnie - opowiada Bronisław Piróg. - Była tak zdruzgotana, że chciała nawet rzucić pracą.
On też nie krył rozgoryczenia, bo - jak mówi - zawsze starał się być uczciwy wobec ludzi, a teraz potraktowano go jak oszusta.
Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Piróg po kolejnej interwencji w ZUS-ie, gdzie przekonywano go, że jego składki zostały wreszcie zauważone przez system, poszedł do ośrodka zdrowia w Polskiej Cerekwi po recepty. Choruje bowiem na nadciśnienie. Podczas rejestracji dowiedział się, że... nie jest ubezpieczony.
- Poczułem, jak momentalnie skacze mi ciśnienie. Chciałem wyjść, ale wtedy na szczęście zobaczyła mnie pani dr Adriana Łukowska-Zdobylak, której jestem dziś bardzo wdzięczny, bo prawdopodobnie uratowała mi życie.
Dr Łukowska-Zdobylak widząc, że pacjent jest w kiepskim stanie, zatrzymała go i zmierzyła mu ciśnienie. Okazało się, że miał 210, a chwilę później już 230. Natychmiast wezwała pogotowie. Bronisław Piróg trafił na szpitalny oddział ratunkowy kozielskiego szpitala. Tam stwierdzono stan przedzawałowy. Potem przeniesiono go do pobliskiej kliniki chorób serca, gdzie dopiero po kilku dniach wrócił do zdrowia.
Rzeczniczka opolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia Beata Cyganiuk tłumaczy, że system eWUŚ jest na bieżąco uzupełniany i wciąż może zdarzać się tak, że ludzie opłacający składki nie zostali w nim jeszcze ujęci.
- Nie należy się tym przejmować, tylko trzeba wypełnić oświadczenie i normalnie skorzystać z usługi medycznej - wyjaśnia. Dodaje również, że żaden lekarz nie ma prawa z tego powodu odmówić przyjęcia chorego i udzielenia mu porady.
- Jeżeli ktoś spotka się z taką odmową, prosimy natychmiast zgłaszać nam takie przypadki. Będziemy interweniować - zapewnia rzeczniczka opolskiego NFZ.
Bronisław Piróg podkreśla, że to ważna informacja szczególnie dla mieszkańców wsi, gdzie pacjenci zmuszeni do wypisywania oświadczeń narażają się na nieprzychylne komentarze lokalnej społeczności.
Przedsiębiorca z Polskiej Cerekwi chce o swojej historii i o problemach swojej pracownicy szczegółowo opowiedzieć urzędnikom z NFZ. Ma nadzieję, że lekarz, który upokorzył panią Annę, poniesie konsekwencje.
Czytaj też**eWUŚ urodził nam biurokrację**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?