Przegrali wygrany mecz

Bogusław Kasprzysiak
Prowadząc wysoko w tie-breaku (8:3), siatkarze z Nysy musieli uznać wyższość drużyny z Jastrzębia, która bardzo dobrze rozegrała końcówkę sobotniej potyczki. * KS Nysa - Ivett Jastrzębie Borynia 2:3 (-23, -22, 21, 23, -16)

* KS Nysa - Ivett Jastrzębie Borynia 2:3 (-23, -22, 21, 23, -16)
Stan rywalizacji 1-1
KS Nysa: Chudik, Jaszewski, Łuka, Krupnik, Dymowski, Bułkowski, Kop (libero). Trener Jerzy Salwin, trener koordynator Andrzej Kaczmarek.
Ivett: Kruk, Szczygieł, Michalczyk, Tołoczko, Ustinov, Matoska, Wójcik (libero) - Milbrant, Wrzeszcz, Nowak, Pawłowski. Trener Jan Such.
Sędziowali: Grzegorz Jacyna i Ryszard Dietrich z Wrocławia. Widzów 1000.

Mimo że mecz nie stał na najwyższym poziomie, bardzo podobał się kibicom, którzy przez dwie godziny przeżywali duże emocje. Rozpoczął asem serwisowym Kruk, wyrównał Bułkowski i odtąd na parkiecie rozgorzała zacięta i twarda walka, punkty zdobywali na przemian raz jedni, raz drudzy. Gospodarze dobrze grali w polu, wybronili kilka dynamicznych ataków rywali, skutecznie kontratakowali, a blok Krupnika z Jaszewskim dał im prowadzenie 22:20. W rewanżu goście dwa razy zastawili szczelną zasłonę, potem atomowa zagrywka Michalczyka wylądowała pewnie na placu gospodarzy i to przesądziło o zwycięstwie przyjezdnych.

W drugiej partii skuteczny Bułkowski dwoma efektownymi zbiciami doprowadził do stanu 15:14. Dobry blok gości nieco zdeprymował miejscowych, którzy popełnili kilka błędów i parę ich piłek wylądowało na autach.
W następnych dwóch setach role na parkiecie odwróciły się. Podopieczni Jerzego Salwina skutecznie walczyli w bloku, pomysłowo i chytrze atakowali. Szczególnie dobrze spisywali się w czwartej odsłonie. Dwa razy z rzędu zablokowano Matoskę, asem popisał się Jaszewski, a blok i atak z krótkiej Dymowskiego dały gospodarzom prowadzenie 11:5. Za chwilę kapitan zespołu z Nysy wywalczył dalsze dwa "oczka", a seta zakończył atak po skosie Bułkowskiego.

Kiedy kąśliwe serwisy Chudika, bloki Dymowskiego z Bułkowskim oraz punkty zdobyte przez Łukę i Krupnika po ataku z krótkiej dały w tie-breaku prowadzenie miejscowym 8:3, nikt chyba nie przypuszczał, że zejdą oni z parkietu pokonani. Jednak z każdą chwilą gospodarzom brakowało sił. Trener Jan Such w czasie przerwy w grze polecił swoim zawodnikom zaryzykowanie trudnej zagrywki. Ten manewr powiódł się, bo goście zaczęli odrabiać straty. Zrobiło się 13:13, 14:14, 15:15, a przy stanie 16:16 Szczygłowi "weszła" kąśliwa asowa zagrywka. Mecz zakończył autowy atak gospodarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska