Przemysław Wacha już Pekinie

fot. PZB
Przemysław Wacha na warszawskim Okęciu przed odlotem do Pekinu.
Przemysław Wacha na warszawskim Okęciu przed odlotem do Pekinu. fot. PZB
- Piloci złapali dobre wiatry, bo ze stolicy do Chin przylecieliśmy godzinę wcześniej - żartuje Przemysław Wacha, badmintonista Technika Głubczyce.

Reprezentant Technika Głubczyce poleciał do stolicy Chin w drugiej grupie polskich olimpijczyków i trenerów. Na pokładzie samolotu było 117 osób.

- Lot mieliśmy bardzo spokojny, a piloci nawet nas mile zaskoczyli. Mieliśmy lecieć ponad 10 godzin, ale na miejscu byliśmy po 9 godzinach i 20 minutach. Chyba złapaliśmy dobre wiatry - żartuje Przemysław Wacha. - Po wylądowaniu Piotr Nurowski, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, powiedział, że to był iście olimpijski lot. Dodał, że piloci ustanowili pierwszy rekord, bo wystartowali z półgodzinnym opóźnieniem, a na mecie byli godzinę przed czasem. Na koniec zdopingował nas mówiąc, że teraz czeka na nasze rekordy.

Nasz reprezentant po raz drugi wystartuje w igrzyskach olimpijskich. Debiutował cztery lata temu w Atenach.

- I przyznam, że już po pierwszym dniu pobytu widać sporą różnicę pomiędzy przygotowaniem jednej i drugiej imprezy - komentuje Wacha. - W Atenach już mieszkaliśmy w olimpijskiej wiosce, a wokół jeszcze były wykonywane ostatnie prace porządkowe. Jakby organizatorom zabrakło kilku dni. W Pekinie wszystko jest wypieszczone, a wioska jest przytulna i piękna: między budynkami ładne drzewka, przystrzyżona trawa, fontanna. Nie mam wielkiego porównania, bo to moja druga olimpiada, ale na miejscu rozmawiałem z Kajetan Broniewskim, szefem naszej misji olimpijskiej i on zapewnił, że to najpiękniejsza wioska olimpijska jaką widział. A on w roli sportowca i szefa misji jest już na piątej olimpiadzie.

Wioska zlokalizowana jest niedaleko Stadionu Olimpijskiego.
- Mamy do niego pięć minut drogi spacerem - mówi brązowy medalista ostatnich mistrzostw Europy. - Z dotarciem do innych aren też nie powinno być większych problemów, bo dla pojazdów i autobusów olimpijskich są specjalnie wyznaczone pasy ruchu. Jeśli będziemy się przemieszczać, to nie powinniśmy tkwić w korkach.
Przemysław Wacha jest w apartamencie, w którym znajdują się trzy duże pokoje.

- W sumie może tu zamieszkać siedem-osiem osób - mówi nasz najlepszy badmintonista. - W pokoju jestem z naszymi deblistami: Robertem Mateusiakiem i Michałem Łogoszem. W pokoju obok chyba będą siatkarze, bo przy łóżkach są specjalne przystawki na nogi. Same pokoje niczym szczególnym się nie wyróżniają, ale są duże i wygodne.
Natomiast wrażenie robi stołówka.
- Na kilka tysięcy osób - relacjonuje Wacha. - Potrawy są różnorodne. Ogromny wybór z kuchni całego świata. Nie jest tajemnicą, że stołówka w wiosce olimpijskiej może też być zagrożeniem dla sportowców, bo często trudno się oprzeć ładnie podanym potrawom. Oczami zjadłoby się wiele. Tylko potem zbędne kilogramy mogą przeszkodzić w rywalizacji. Dlatego szefowie naszej kadry na początku przestrzegali przed nadmiernym korzystaniem ze stołówkowej kuchni.

Nasz zawodnik nie ma kłopotów z aklimatyzacją.
- W roku olimpijskim w Azji spędziliśmy w sumie trzy miesiące - wyjaśnia reprezentant Polski. - Pierwszej nocy, z niedzieli na poniedziałek, spałem 10 godzin, do 9. rano. To bardzo dobry wynik. Mam już za sobą pierwszy trening. Jeszcze nie w olimpijskiej hali, tylko w sali treningowej. W hali, w której będzie rozgrywany turniej, mamy trenować w środę i czwartek. Na środę jesteśmy umówieni na sparingi z Duńczykami. W poniedziałek pracowaliśmy 2,5 godzinie i wysiłek zniosłem bardzo dobrze. Już dawno w Azji tak dobrze się nie czułem. Zresztą w polskiej ekipie zawodnicy żartują, że jak ktoś ma problemy z aklimatyzacją, to musi się zgłosić do badmintonistów, oni służą radą. Problemem dla wszystkich jest zanieczyszczona atmosfera. Kiedy przylecieliśmy było duszno i parno. A wczoraj Pekin tonął w smogu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska