Z poważnymi obrażeniami głowy pięćdziesięciolatek z Gogolina trafił na oddział chirurgiczny w niedzielę 18 sierpnia, wieczorem. Zdaniem córek rozmowy z lekarzami wskazywały na to, że ojciec szybko nie opuści szpitala.
- Sugerowali, że potrzeba przynajmniej dziesięciu dni, żeby ocenić stan ojca - opowiada młodsza. Tymczasem chorego wypisano we wtorek 27 sierpnia, a wieczorem tego samego dnia zaniepokojone córki przywiozły go z powrotem.
- Dobrze, że go przywiozłyście - miał powiedzieć im lekarz. Zinterpretowały to jako przyznanie się lekarza do pomyłki.
Córki twierdzą, że miały problemy z uzyskaniem informacji o przebiegu leczenia. - Zginęła na przykład karta wypisu, którą otrzymał doktor, przyjmujący ojca po raz drugi. Po długich naleganiach dostałyśmy jej kopię - mówi jedna z nich.
Zbigniew Ludewicz, ordynator oddziału chirurgii w krapkowickim ZOZ, rozumie niepokój rodziny, ale jego zdaniem nie było podstaw, by pacjent pozostawał w szpitalu.
- W dniu przyjęcia pacjent miał wykonane badania u nas i tomograficzne w Opolu. Był konsultowany u neurochirurga - opowiada lekarz - Nie znaleziono wskazań do leczenia operacyjnego, a obserwację prowadziliśmy przez tydzień. W tym czasie był też konsultowany przez neurologa i laryngologa. Rana wygoiła się, pacjent nie zgłaszał żadnych specjalnych dolegliwości. Uznaliśmy, że nasza rola się zakończyła.
Na pytanie, dlaczego więc powiedział, że to dobrze, gdy córki przywiozły ojca z powrotem, Zbigniew Ludewicz odpowiada: - Uznałem, że jeśli mają niepokoić się w domu, to lepiej, jeśli poddamy go jeszcze konsultacji neurologa. Ogólny stan jego zdrowia się nie zmienił - tłumaczy.
Zdaniem lekarza oczekiwania córki do stanu zdrowia mocno poszkodowanego ojca są zbyt duże. - Po takim okaleczeniu pobolewania głowy są typowe. Innego leczenia nie możemy przeprowadzić - dodaje.
Córki twierdzą, że ojciec ma problemy z pamięcią. - Nie znam pacjenta sprzed urazu i trudno mi jest powiedzieć, w jakim wcześniej był stanie psychicznym. Sam uraz może być przyczyną słabszej kondycji psychicznej. Dalsza rola należy do neurologa - mówi chirurg.
W piątek dowiedzieliśmy się, że specjalista nie doszukał się żadnych nieprawidłowości. Przepisał Alfredowi P. leki i pacjent dalej przebywa na obserwacji w krapkowickim szpitalu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?