Prztyczek w nos Sfinksa

Zbigniew Górniak

Nie ma chyba bardziej wymownego symbolu posępno-bagienno-donosicielskiej atmosferki panującej w Opolu niż krótka kariera lokalu Sphinx. Ta restauracja, należąca do brawurowo rozwijającej się sieci (notowana na giełdzie, ekspansja na wschód), otworzyła podwoje w naszym smętnym, zaniedbanym gastronomicznie miasteczku, gdzie w sobotę niemożliwością jest znalezienie w knajpie stolika dla kilku osób - po czym po dwóch dniach została zamknięta. Bo ktoś doniósł kontrolerom, że w lokalu dostawiono jakiś kawalątek ściany i dołożono nowe instalacje. Więc nie jest już to remont, lecz przebudowa. A przebudowa to w naszym mieście ho, ho, ho... I teraz rzecz, którą można załatwić od ręki (złośliwi mówią, że należało: do ręki), rozwlecze się na kilka tygodni. Ratuszowi bojownicy wolnego rynku milczą niczym sfinks, bo im obiadki gotują żonki, a także mamusie, zważywszy na smarkaty wiek niektórych. Ożywią się pewnie dopiero podczas kłótni, jak najlepiej trwonić pieniądze na promocję miasta, w którym nie sposób zjeść czegokolwiek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska