Przyczyną wypadku autokaru wiozącego dzieci na jasełka była oblodzona jezdnia

Klaudia Bochenek
Starosta nyski Adam Fujarczuk chce wyciągnąć konsekwencje wobec zarządcy drogi.

Drogowcy powinni byli zachować wzmożoną czujność przy takiej pogodzie - uważa Adam Fujarczuk, starosta powiatu nyskiego, który wnikliwie analizuje okoliczności, w których doszło do niedzielnego wypadku.

Przypomnijmy. W niedziele na trasie Koperniki-Kijów autobus wiozący otmuchowskie dzieci na przedstawienie jasełkowe do Lewina Brzeskiego wpadł do rowu. Dwie uczennice i wychowawczyni trafili do szpitala. Jedna z dziewczynek ma złamany obojczyk, ale obie zostały już wypisane do domów. Nauczycielka leży jeszcze w szpitalu ze złamaną nogą.

Policja nie miała wątpliwości co do przyczyn wypadku. Na 2-kilometrowym odcinku jezdnia była całkowicie oblodzona i kierowca stracił panowanie nad autobusem.
- Kierowca oczywiście też powinien pamiętać, żeby dostosować prędkosć do warunków panujących na drodze. Ale i tak tamten odcinek powinien być suto posypany piaskiem - twierdzi Tadeusz Dunat, szef nyskiej drogówki.

Dunat zapowiada, że policjanci będą teraz częściej apelować do zarządców dróg i uczulać ich w kwestii bezpiecznej nawierzchni. - Prognozy pogody są jednak przewidywalne i wszystkiemu można zaradzić - mówi.

Z podobnego założenia wychodzi starosta Fujarczuk. Dlatego też zapowiada, że za niedzielną niefrasobliwość wyciągnie konsekwencje.
- Na 600 kilometrach naszych dróg mamy trzech wykonawców, którzy zobowiązani są do zapewnienia odpowiednich warunków jazdy - tłumaczy starosta. - Są to firmy, które zajmują się utrzymaniem porządku. Szefostwo zarządu dróg powiatowych powinno nad wykonywaniem tych obowiązków czuwać.

Tadeusz Dziubandowski z zarządu dróg powiatowych nie wypiera się, że lodu na drodze nie było. Tłumaczy jednak, że we wszystkie miejsca na raz piaskarki dotrzeć nie są w stanie. Zwłaszcza przy gwałtownych zmianach pogody.

- Są różne standardy zimowego utrzymania dróg. Tamten odcinek jest w piątym, co znaczy, że mamy osiem godzin na doprowadzenie go do porządku - wyjaśnia Dziubandowski. - Zmieściliśmy się w tym czasie, jednak trudno nie mieć do siebie pretensji, że można było wcześniej. To zdarzenie dało nam do myślenia i na pewno teraz będziemy bardziej czujni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska