Przygraniczne bazary "umierają" na COVID-19. Czy jest dla nich ratunek?

Dariusz Chajewski
Dariusz Chajewski
Przygraniczny bazar w Zasiekach wygląda na całkowicie opuszczony... Czy wróci tutaj życie?
Przygraniczny bazar w Zasiekach wygląda na całkowicie opuszczony... Czy wróci tutaj życie? Dariusz Chajewski
Przez lata przygraniczne bazary stanowiły o finansowym powodzeniu nie tylko przygranicznych miast, ale i regionu. W tej chwili grozi im upadek. W Słubicach, Gubinie, Łęknicy nie mają złudzeń, że odbudować targowiska będzie bardzo ciężko. To nie tylko sprawa pieniędzy, ale i zaufania klientów zza Odry i Nysy.

- Widzi pan, jak handel kwitnie – wzrusza ramionami Krystyna Goździk handlująca na przygranicznym bazarze w Zasiekach.

- Ostatni klient był u mnie w połowie grudnia. Pomoc z tzw. tarczy otrzymaliśmy. Oczywiście nie jest satysfakcjonująca, ale lepszy rydz niźli nic. Boimy się, że nie przetrwamy. Na sąsiednim placu mąż prowadzi zakład fryzjerski, który nawet nie może z tej drugiej. W praktyce skazany jest na bankructwo. Ten zakład skazany a bankructwo. Ile wytrzymamy? Już nie wytrzymujemy. Mąż zatrudnia trzy praktykantki, którym staramy się płacić, ale ile to potrwa...

Przygraniczny bazar w Zasiekach wygląda na całkowicie opuszczony... Czy wróci tutaj życie?
Przygraniczny bazar w Zasiekach wygląda na całkowicie opuszczony... Czy wróci tutaj życie? Dariusz Chajewski

Wypatrują Niemców

Bazar wygląda przygnębiająco, trochę jak opuszczone miasteczko na dzikim zachodzie, gdzie tylko hula wiatr. Ale i nic dziwnego, na pobliskim granicznym moście nie widać ani jednego samochodu, a przecież klienci zza Nysy stanowili 95 proc. Bazarowych gości. Papierosy, kwiaty, pamiątki, odzież, firany…

- Bardzo słabiutko, przychodzimy do pracy, bo przychodzimy – dodaje Adam Kaczorowski. – Wyciągamy góra dziesięć procent dawnych dochodów. W tamtym roku tarcza objęła mnie w sposób minimalny, bo miałem jakieś tam zaległości z ZUS. Ratuje mnie to, że w dobrych czasach jakoś sobie radziłem i stąd jeszcze przez dwa, trzy miesiące mam z czego dokładać, ale później… I nie chodzi tutaj o mnie samego, mam jakiś dziesięciu ludzi, którym, chociaż jakieś minimum socjalne muszę zapewnić.

Wcale nie lepiej jest w pobliskiej Łęknicy, gdzie działa około tysiąca handlowców. Pusto wszędzie, głucho wszędzie. Handlowcy oczywiście doceniają umorzenie opłat za grunt pod straganami, ale to kropla w morzu potrzeb.

Dalej na północ, w Gubinie pustki. Targowisko zamknięte i nie jest to żadna odgórna decyzja. Nie ma klientów, kupcy uznali, że bez sensu jest siedzenie w kramach po próżnicy. To także cios dla budżetu miasta, który nie daje się dopiąć, brakuje czterech milionów. Czy przygraniczne bazary „umrą” z powodu pandemii?

- To śmiała teza, ale rzeczywiście wiele rzeczy może się zmienić po pandemii, uważa burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak. - Na pewno ludzie będą bardziej ostrożni, widzę to w kościele, gdy nagle mam dla siebie całą ławkę. Na to, aby życie, nasze zachowania, także te handlowe, wróciły do normy, potrzebny jest czas.

Pandemia zabija przygraniczne bazary

Stoi niemal wszystko

Przygraniczne targowisko w Słubicach zamknięte jest na głucho, również tutaj handlowcy po prostu przestali przychodzić do pracy. Bazar? Raczej bazary. Na targowisku przy ul. Sportowej jest 425 pawilonów, obok 125, a przy Kupieckiej 10 osób.

- Trzeba pamiętać, że w takim przygranicznym mieście, jak Słubice, gdy nie ma ruchu na granicy stoi niemal wszystko – mówi Beata Bielecka ze słubickiego magistratu. – Sklepy z papierosami, fryzjerzy, gastronomia, a nawet markety, których na potrzeby miasta, bez gości zza Odry, jest stanowczo zbyt dużo. Miasto, aby pomóc w doli kupcom, zmniejszyło o połowę czynsz dzierżawny.

- Czy przetrwamy? – powtarza pytanie Paweł Sławiak, prezes Stowarzyszenia Handlowców Targowisk Miejskich w Słubicach „Odra”.

- To duży znak zapytania. Jesteśmy całkowicie odcięci od klienta niemieckiego. Tak się dzieje od 16 grudnia, ale problemy zaczęły się w październiku i listopadzie, a i cały ubiegły rok był trudny. Straciliśmy wisienkę na handlowym torcie – dwa okresy przedświąteczne.

Jak podkreślają w Słubicach, informacja była konkretna, kto i ile dostanie wsparcia. Handlowcy byli nastawieni na to, aby przetrwać. Natomiast teraz panuje chaos. Postojowe dotyczy listopada i stycznia. A grudzień? Prawdopodobnie brano pod uwagę handel w innych regionach, gdzie przed świętami ruch jednak był. A przy granicy nic.

W Słubicach słychać również narzekanie, że pomocą tak naprawdę objęci są jedynie kupcy. Tymczasem skutki pandemii najbardziej dotykają ludzi u kupców pracujących, z których wielu zatrudnionych było na czarno.

Nie pomagajcie krezusom

- Właściciele kramów to krezusi, zobaczcie, jakie mają domy, jakimi samochodami jeżdżą – mówi proszący o anonimowość słubiczanin. – Przed kamerami płaczą, że są zrujnowani. Ta pomoc powinna być skierowana właśnie do ich pracowników. Pożyczyliśmy, od kogo się dało, oszczędności nie mieliśmy, teraz jedziemy na chwilówkach. Wie pan, co to oznacza? My na tę całą pandemie będziemy chorzy jeszcze latami.

Pawła Sławiaka takie zarzuty nieco irytują.

- Kupców, którzy działają od lat i nieźle sobie radzą, czyli w oczach otoczenia krezusów, jest może 20 proc. – tłumaczy. – Natomiast gros żyje tak, jak większość drobnych handlowców działających w sklepikach miejskich, czy wiejskich. Od pierwszego, do pierwszego. Ceny także się wyrównały, już nie ma cen „pod Niemca”.

Przygraniczne miasta pandemią dotknięte są znacznie bardziej niż inne części regionu. Chociaż, jak tłumaczą kupcy, ich działalność dotyczy nie tylko Słubic, czy Gubina. Zaopatrują się w całym regionie, w całej Polsce. Napędzają koniunkturę. Na potrzeby gości z Niemiec pracują tutaj fryzjerzy, kosmetyczki, dentyści, zakłady naprawy agd...

Przygraniczny bazar w Zasiekach wygląda na całkowicie opuszczony... Czy wróci tutaj życie?

Przygraniczne bazary "umierają" na COVID-19. Czy jest dla ni...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przygraniczne bazary "umierają" na COVID-19. Czy jest dla nich ratunek? - Gazeta Lubuska

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska