Przyjaciele zza miedzy

Bogdan Bocheński
Samochodowe przejście graniczne, a najlepiej likwidacja granicy - o tym od co najmniej pięciu lat marzą mieszkańcy Branic i Uvalna.

Branice, najdalej wysunięta na południe gmina Opolszczyzny, ścisłą współpracę z czeskim Uvalnem nawiązała przed 12 laty.
- Wszystko zaczęło się od marcowego spotkania dzieci z naszych przedszkoli i szkół. Z granicznego mostu wpadło wtedy do Opavy dwieście kilkadziesiąt marzann - mówi Józef Małek, wójt Branic.
- Moje maluchy wrzucały do wody weterniczki, czyli takie małe stroiki podobne do waszych wianków - wspomina wójt Uvalna, Vitezlav Odlozilik. - Odtąd wspólne witanie wiosny stało się tutaj tradycją.

Przejście małego ruchu granicznego zaczęło działać między Branicami a Uvalnem w maju 1991 roku.
- Początki wymiany transgranicznej były komiczne. Jako że nie było odpowiednich przepustek, sama stemplowałam zwykłe kartki, na których były pokserowane wzory zezwoleń na przejście. Siedziałam koło mostu i każdemu przykładałam pieczątkę. 3 maja odwiedziło nas ponad 500 Czechów - opowiada Maria Krąpiec, sekretarz gminy. - Granice można było wtedy przekraczać od 7.00 do 19.00.
Otwarcie przejścia Branice - Uvalno zintensyfikowało polsko-czeskie kontakty.
- Najbardziej jest to widoczne wśród strażaków. Najpierw na zawody pożarnicze o puchar wójta przyjeżdżały dwie, góra trzy drużyny - i to tylko z Uvalna i okolic. - Teraz zaś 1 lipca gościliśmy aż 11 zespołów, w tym jeden z dalekich Dobrotic w południowych Morawach - mówi wójt Branic.
Zdaniem Józefa Małka i Vitezlava Odlozilika tych strażackich wyjazdów za miedzę byłoby znacznie więcej, gdyby nie jeden szkopuł.
- Za każdym razem muszę pisać o zgodę na przekroczenie granicy przez strażaków do komendanta Śląskiego Oddziału Straży Granicznej w Raciborzu, a ten z kolei do swego szefa w Warszawie. Jak pogranicznicy odpowiedzą już nam "tak", to czekamy na celnika, który sprawdza, czy w wozach strażackich czegoś nie przemycamy. Na każde przekroczenie granicy przez nasze pojazdy trzeba ściągać zapory - tłumaczy Józef Małek.
To wszystko przez to, że między Uvalnem i Branicami nie ma normalnego przejścia drogowego, a jest jedynie pieszo-rowerowe - zauważa Vitezlav Odlozilik. - Za punkt honoru postawiliśmy sobie, że będziemy wszelkimi środkami naciskać, żeby przejście Uvalno - Branice stało się pełnowymiarowe albo żeby w ogóle zniknęła stąd granica. Chcemy, by Polacy i Czesi przechodzili z jednej strony na drugą beż żadnych kłopotów.
W lutym 1997 ruszyło drugie gminne przejście małego ruchu granicznego: Wiechowice - Vavrovice. Czas otwarcia przejścia Branice - Uvalno, jak i nowo otwartego został wydłużony. Teraz oba są czynne w godzinach 6.00 - 22.00.
Plany zagospodarowania przestrzennego gmin Branice i Uvalno mówią o otwarciu dwóch następnych przejść: Boboluszki - Skrochovice i Dzierżkowice - Drżkovice.
- W pierwszym przypadku mamy idealne warunki do przekraczania granicy, bo jedna wioska się kończy, druga zaczyna. A na przykład z mostu w Uvalnie trzeba iść do wsi 700 metrów - podkreśla Józef Małek. - Natomiast przejście Dzierżkowice - Drżkovice pojawiłoby się w jednej wiosce podzielonej na pół Opavą.

O chęci otwarcia przejść w Boboluszkach - Skrochovicach i Dzierżkowicach - Drżkovicach pozytywnie po stronie czeskiej wypowiedzieli się przedstawiciele urzędu powiatowego w Bruntalu, prezydenci Opavy i Krnova. Sprawę znają wojewoda opolski i marszałek województwa opolskiego.
- My przyjaciół nie potrzebujemy szukać daleko. Wystarczy, że znajdujemy ich wśród sąsiadów za granicą. Jest nam do nich znacznie bliżej niż chociażby do mieszkańców stolicy województwa. Często tak bywa, że ja szybciej potrafię się dogadać z Czechami aniżeli z kolegami z województwa opolskiego - oświadcza wójt Małek.
W Opavie jest I liga piłki nożnej, I liga hokeja, I liga koszykówki.
- Co sobotę jeżdżę na mecze piłkarskie do Opavy. Jest tam kameralny stadion, gdzie bilet kosztuje 60 koron, czyli niecałe 6 złotych. Czy Opole jest w stanie zapewnić mi takie sportowe atrakcje? - pyta wójt Małek. - Poza trzema pierwszymi ligami w Opavie jest uniwersytet, opera, teatr. W Krnovie znajduje się przepiękny basen o wymiarach olimpijskich, na który jeździ wielu mieszkańców gminy Branice. Kulturalnie Opava bardziej na nas oddziałuje od Opola. Jestem przekonany, że gdyby nie było granicy, to wiele naszych dzieci właśnie tam by studiowało. Przecież bariera językowa jest praktycznie żadna.
Rocznie przejścia Branice - Uvalno i Wiechowice - Vavrovice przekracza według wójtów 180 tysięcy ludzi.
- Na utworzenie przejścia samochodowego nie ma tutaj na razie najmniejszych szans. Nasze marzenia rozwiali ostatnio konsulowie czeski i polski. Dyplomaci powiedzieli mi, że póki nasze kraje nie przystąpią do Unii Europejskiej, nie może być o tym mowy - twierdzi Vitezlav Odlozilik.

Włodarze Branic i Uvalna czekają na wspólną Europę z utęsknieniem.
- Po wojnie trzydziestoletniej w XVII wieku i wojnach śląskich z połowy XVIII wieku nasze ziemie przestały się rozwijać. Ale niedługo potem obie społeczności z powrotem stanęły na nogach, Polacy i Czesi zaczęli budować browary, cukrownie, linie kolejowe. My też chcemy doświadczyć takiego rozwoju. Wierzymy, że dzięki likwidacji granicy będzie to możliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska