MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przyjaźń na szczeblu komitetów

Współpraca Opola i rosyjskiego miasta Biełgorod stanie się wreszcie oficjalna. We wrześniu władze obydwu miast podpiszą "Umowę o ustanowieniu stosunków przyjaźni".

Były lata, kiedy restauracja "Festiwalowa" przy ul. Kościuszki nazywała się "Biełgorod". Oczywiście w ramach kontaktów partnerskich. Poszukujemy osób, które pamiętają tamte czasy. Jeśli ktoś z Państwa jako dziecko odwiedził Biełgorod w ramach wymiany między szkołami, jeśli ktoś zwiedzał tamtejsze zakłady pracy, jeśli gościliście w Opolu partnerską delegację - proszę o kontakt. Dyżuruję do piątku w godz. od 10.00 do 11.00 pod nr tel. 456-70-41, wew. 313.

Agata Jop

Umowa zaakceptowana przez opolskich radnych jest efektem lipcowej wizyty prezydenta Ryszarda Zembaczyńskiego w Biełgorodzie. Ta dwudniowa podróż stała się pretekstem do poszukiwań w ratuszu dokumentów dotyczących dotychczasowych kontaktów między miastami. Prowadził je Janusz Karpiński, naczelnik biura spraw międzynarodowych. Okazało się, że takich śladów nie ma.

- Konsultowałem się w tej sprawie z Grażyną Frister, byłą sekretarz miasta - mówi Karpiński. - Doszliśmy wspólnie do wniosku, że jeżeli istniała jakaś umowa dotycząca współpracy, to musiała zostać podpisana na szczeblu miejskich komitetów partii.
- W ratuszu nie ma żadnej umowy partnerskiej, bo jej być nie może - wyjaśnia "tajemnicę" Eugeniusz Brudkiewicz, prezes Stowarzyszenia "Polska-Wschód", od lat zajmującego się kontaktami z naszymi wschodnimi sąsiadami. - Umowa postała podpisana między komitetami, ale na szczeblu wojewódzkim. Chodziło o współpracę regionów. Pierwsza delegacja z Opola, jako stolicy województwa, pojechała do Biełgorodu - stolicy okręgu jesienią 34 lata temu. W Biełgorodzie odbywały się potem wielokrotnie dni naszej kultury, współpracowały ze sobą teatry, do dziś kontaktują się ze sobą biblioteki, artyści plastycy. W połowie lat 90. byliśmy w Biełgorodzie razem z obecnym prezydentem Ryszardem Zembaczyńskim, wówczas wojewodą opolskim, który podpisywał wtedy porozumienia ze stroną rosyjską.
W naszym województwie oddawano wówczas do użytku 500 mieszkań, a w Biełgorodzie - 5 tysięcy. Brudkiewicz uważa, że i dzisiaj wiele moglibyśmy się nauczyć od naszego wschodniego partnera. - Tam jest olbrzymi rynek zbytu - mówi Brudkiewicz - na który wchodzą zachodni inwestorzy. Moglibyśmy się w Biełgorodzie dowiedzieć, jak się ich pozyskuje.

- Kapitału zagranicznego w mieście nie było widać - mówi Janusz Karpiński - ale może byliśmy tam za krótko. Biełgorod ma jednak wiele rzeczy, którymi może się pochwalić: czystość na ulicach, bezpieczeństwo, niską stopę bezrobocia, uniwersytet, który wręcz "powala na kolana". Myślimy przede wszystkim o współpracy gospodarczej, kulturalnej, między szkołami. Nasi partnerzy mogliby uczyć się od nas demokracji. Ich rada miasta nie jest podzielona, nie ma w niej opozycji, walki na argumenty. Usankcjonowaniem naszej współpracy będzie podpisanie 5-letniej umowy współpracy.
W Biełgorodzie od lat istnieje restauracja "Opole". Jej właściciel przyjedzie (także we wrześniu) do Polski, żeby nauczyć się gotować nasze regionalne dania. - Będzie mieszkał w ratuszu - mówi Karpiński. - Mamy tu pokoje gościnne. Uczyć się będzie od opolskich kucharzy i restauratorów.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska