Przyjaźnię się z Polakami i z Polską

Redakcja
Z Frankiem Elbe, ambasadorem Republiki Federalnej Niemiec w Warszawie, rozmawia Krzysztof Ogiolda

- Na ile podczas pobytu w Polsce udało się panu nawiązać kontakty prywatne z Polakami? Czy wpływają one na pełnienie przez pana jego urzędu?
- Od dawna pielęgnuję swoją przyjaźń wobec Polski, a to oznacza, że podtrzymuję też dawne przyjaźnie z Polakami i chętnie zawiązuję nowe. Przykładowo - jestem od lat zaprzyjaźniony z grupą aktorów występujących w Teatrze Narodowym. Od wielu już lat zaliczam do grona swoich przyjaciół m.in. Adama Hanuszkiewicza, Krzysztofa Kolbergera, Annę Chodakowską, Bożenę Dykiel, Daniela Olbrychskiego. W ciemnych chwilach życia te przyjaźnie są jak rozbłyskujące światło. Bardzo się cieszę, że udało mi się je kiedyś zawrzeć, bo też do dziś bardzo je sobie cenię.
- Powodem pana obecności w Opolu było wręczenie wysokiego niemieckiego odznaczenia senator Dorocie Simonides. Jakie są według pana jej największe zasługi na polu polsko-niemieckiego dialogu?
- Pani profesor prezentowała zawsze, nawet wbrew oporowi obydwu stron, politykę o charakterze pojednawczym i integrującym na rzecz współżycia w Polsce polskiej większości i niemieckiej mniejszości. Zaangażowała się ona w utrzymanie województwa opolskiego i aktywnie przyczyniła się do takiego współżycia w regionie, które można nazwać małym europejskim cudem. Wreszcie profesor Simonides ma swoistą wizję Europy, która właśnie z powodu zróżnicowania stanowić ma trwałą i solidną jedność. Europa ta ma wspólne kulturowe korzenie - grecką kulturę antyku, rzymskie prawo, tradycje judaizmu i chrześcijaństwa.
- Podczas krótkiego pobytu w Opolu rozmawiał pan z konsulem Peterem Ohrem na temat sytuacji w naszym regionie. Jak ją pan ocenia?
- Także tu, jak w całej Europie, daje się zauważyć pewna stagnacja. Ale to jest nie tylko lokalny problem i trudno będzie go usunąć wyłącznie własnymi siłami. Również w Republice Federalnej przeżywamy różne trudności, które nie mają wyłącznie podłoża lokalnego czy wewnętrznego. Na sytuację gospodarczą wpływa słaba koniunktura gospodarcza w świecie, na którą znaczny wpływ wywiera także obecna sytuacja w Stanach Zjednoczonych. Wierzę, że niezwykle solidna praca, jaką wykonano w minionych latach nad infrastrukturą regionu, pozwoliła ją na tyle zmodernizować, że już wkrótce uda się Opolanom z obecnego dołka wyjść.
- Jak definiuje pan obecną politykę rządu niemieckiego wobec mniejszości niemieckiej na Opolszczyźnie?
- Naszym podstawowym priorytetem wobec mniejszości na Opolszczyźnie jest jej kulturalny rozwój i to wszystko, co służy podtrzymaniu jej pełnej tożsamości. Chcemy, by niemiecka pomoc finansowa dla mniejszości niemieckiej mogła służyć stale poprawie współżycia Polaków i Niemców. Myślę, że sytuacja na Opolszczyźnie sprzyja temu, by Polacy i Niemcy żyli tutaj jak w jednej rodzinie, by ten region stanowił w skali Europy przestrzeń przykładową, w której Polacy i Niemcy skutecznie budują mosty porozumienia.
- Czy podczas pobytu na Opolszczyźnie spotkał się pan z przedstawicielami mniejszości niemieckiej?
- Żałuję, ale nie spotkałem się tym razem z mniejszością. Jedynym tego powodem jest to, że moja wizyta w Opolu była bardzo krótka, bezpośrednio stąd musiałem jechać do Poznania. Myślę zresztą, że taka pilna rozmowa nie była też w tej chwili potrzebna. Nie odczuwam żadnego problemu mniejszości niemieckiej na Opolszczyźnie. Sądzę, że jej stałym i wypełnianym zadaniem jest wprowadzanie korzystnego klimatu w stosunki między Polakami i Niemcami. Może ona odgrywać i odgrywa aktywną rolę w celu lepszego rozumienia przez ludzi po polskiej i po niemieckiej stronie, że współpraca między Polakami i Niemcami jest rzeczywiście możliwa.

Frank Elbe jest od 1999 ambasadorem RFN w Polsce.
W służbie dyplomatycznej pracuje od 1972 roku.
Był m.in. referentem ds. konsularnych ambasady w Warszawie, referentem ds. polityki w MSZ, zastępcą ambasadora w Ugandzie, radcą ambasady RFN w Londynie, zastępcą szefa delegacji niemieckiej na Konferencji Rozbrojeniowej w Genewie, zastępcą dyrektora Wydziału ds. Rozbrojenia Nuklearnego w MSZ, dyrektorem Wydziału Planowania w MSZ, ambasadorem RFN w Indiach i w Japonii.
Jest autorem książek "Okrągły stół o ostrych rogach - dyplomatyczna droga ku jedności Niemiec", Baden-Baden 1993, oraz "Dyplomatyczna droga ku jedności Niemiec", Frankurt 1996.
Interesuje się muzyką klasyczną, operą, teatrem, żeglarstwem, jazdą na nartach.

- Jak obecny polski regres gospodarczy, który może pan obserwować z perspektywy stałego przebywania w Warszawie, wpływa na stosunki polsko-niemieckie?
- To zaskakujące, ale praktycznie w ogóle nie wywiera takiego wpływu. Jest rzeczą niezwykle interesującą, że wymiana towarowa między Niemcami i Polską rośnie. Wysoki jest poziom polskiego eksportu do Niemiec. Wieści o gospodarczej stagnacji w Polsce oczywiście do mnie docierają. Wierzę, że Polska jest na drodze, tak samo jak my do osiągnięcia ponownego wzrostu. Nawet jeśli nie nastąpi on od razu, istnieją podstawy do dobrych nadziei na najbliższe lata. Myślę więc, że gospodarcze relacje polsko-niemieckie będą nadal dobre. Warte podkreślenia jest także, że nie uległy zahamowaniu niemieckie inwestycje w Polsce. Myślę o nowej fabryce Boscha we Wrocławiu czy o dużej inwestycji Volkswagena w Poznaniu.
- Obecnie u władzy zarówno w Polsce jak i w Niemczech pozostają socjaldemokraci. Czy może to pomóc wzajemnym relacjom obu krajów?
- Na to pytanie bardzo łatwo odpowiedzieć. Każda partia w Niemczech akceptuje priorytet kontynuacji w niemieckiej polityce zagranicznej. Partie zatem w niczym naszej polityki zagranicznej nie burzą. Warto jednak przypomnieć, że to właśnie SPD w latach siedemdziesiątych, gdy kanclerzem był Willy Brandt, przeszła w stosunkach polsko-niemieckich od polityki wzajemnego przełamywania do otwartej polityki wschodniej. Ten ważny rozdział niemieckiej dyplomacji i historii wyznaczył pewien styl, ale dziś polityka zagraniczna nie jest w Niemczech przedmiotem sporów politycznych, podobnie zresztą jest w Polsce.
- Polski premier zadeklarował ostatnio większą elastyczność po polskiej stronie w negocjacjach z Unią Europejską. Na jakie kompromisy Polska powinna się - pańskim zdaniem - zgodzić?
- Mam nadzieję, że bardziej elastyczne stanowisko w sprawie zakupu ziemi w Polsce przez cudzoziemców zadeklarowane przez polskiego premiera i Komitet Integracji Europejskiej przyczyni się do szybszego usunięcia trudności i zamknięcia kolejnych rozdziałów negocjacyjnych i dzięki temu Polska znajdzie się w pierwszej grupie państw przyjętych do Unii Europejskiej. Większość państw kandydujących zgodziła się na warunki zaproponowane przez Komisję Europejską. Również dla Polski może to być korzystne. Cieszę się więc, że Polska czyni pewien krok w stronę ich spełnienia. Dwunastoletni okres przejściowy na zakup ziemi jest warunkiem polskim i nie chciałbym go w imieniu Republiki Federalnej komentować. Osobiście uważam, że dwunaście lat to termin rozsądny. Za szczególnie ważną uważam natomiast możliwość rezygnacji z okresu przejściowego na zakup ziemi pod cele inwestycyjne. My, Niemcy, gotowi jesteśmy pomóc Polsce w akcesji m.in. poprzez zgodę na pewne kontyngenty pracowników, których moglibyśmy u nas zatrudniać. Szansa ta dotychczas nie do końca była zresztą przez stronę polską wykorzystywana.
- Niemcy są jednym z najaktywniejszych uczestników kampanii antyterrorystycznej. Czy miarą tego, jak przyjmuje to społeczeństwo niemieckie, są demonstracje w Berlinie pod hasłami "Żadnych żołnierzy do Afganistanu"?
- Myślę, że w koalicji antyterrorystycznej równie mocno wspierają Stany Zjednoczone wszyscy partnerzy. Dotyczy to także Polski. Nie uważam, by Niemcy odgrywały w niej jakąś szczególną rolę. Ożywione dyskusje w Niemczech wzbudził rządowy zamiar wysłania poza granice Niemiec około trzech tysięcy trzystu żołnierzy. Decydujące zdanie w tej sprawie należy do parlamentu i sądzę, że wkrótce decyzja w tej sprawie zostanie podjęta.
- Czy i na ile zmieniło się życie Niemców po 11 września?
- Więcej jest wśród ludzi zamyślenia. Więcej refleksji, więcej zatroskania. Ludzie częściej i głębiej zastanawiają się nad wartością swojego życia. Sądzę, że to są zupełnie naturalne reakcje i że podobne zachowania obserwuje się także w Polsce. Atak na wieże WTC wymaga od nas także częstszego myślenia o tych, którzy tam zginęli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska