Rozmowa
Rozmowa
Arkadiusz Jakubik, aktor, ukończył strzeleckie liceum ogólnokształcące w 1988 roku.
- Jak ta szkoła wpłynęła na pana życie?
- Ukształtowała mnie. To widać dopiero, kiedy się ma dystans do tych czasów.
- Czy już wtedy chciał pan być aktorem? Próbował pan sił na szkolnej scenie?
- Mieliśmy fajne kółko teatralne. Wystawialiśmy na przykład "Zemstę" Fredry, "Skąpca" Moliera. Poważne sztuki. Ale aktorem być nie chciałem. Miałem przygodę z filmem, która mało mnie nie złamała. W podstawówce zagrałem z Franciszkiem Pieczką w "Okrągłym tygodniu" Tadeusza Kijańskiego. Cała szkoła była na premierze, a ja tam wystąpiłem w scenie, kiedy mnie całkiem nagusieńkiego myje Emilia Krakowska. Potem nie miałem życia w szkole... Chciałem być dziennikarzem, zdawałem na uniwersytet, a tak na wszelki wypadek - do szkoły teatralnej. No i jestem aktorem.
- Najważniejsze wspomnienie z liceum?
- Byłem chyba jedyną osobą w szkole, która spowodowała, że nasza polonistka, Urszula Kraka, cudowna kobieta, chciała uderzyć ucznia, czyli mnie.
...?
- Trzy razy nie dotarłem na próbną maturę z polskiego. Za pierwszym razem byłem na konkursie recytatorskim, potem symulowałem chorobę, bo wydawało mi się, że nic nie umiem, a za trzecim razem zamiast na ósmą przyszedłem do szkoły na dziesiątą, będąc głęboko przekonany, że o tej porze zaczyna się próbna matura dla takich wybrańców jak ja... I spóźnialski jestem, niestety, do dzisiaj.
Pamiętam jak dziś temat z polskiego, który pisałam na maturze - mówi Joanna Nowak, maturzystka z roku 1966. - Porównywałam współczesnego bohatera literackiego do postaci Sienkiewiczowskich. To był rok obchodów tysiąclecia państwa polskiego, wszystko się kręciło wokół tej rocznicy - dodaje.
W minioną sobotę blisko sześciuset absolwentów strzeleckiego ogólniaka spotkało się w murach dawnej szkoły. Część oficjalna odbyła się na szkolnym boisku, potem absolwenci rozeszli się po szkole, zwiedzając swoje dawne klasy.
- W 1966 roku polscy biskupi wystosowali słynny list do biskupów niemieckich - opowiada Joanna Nowak, ówczesna maturzystka. - Zmuszano nas wtedy do podpisywania protestów przeciwko temu listowi. Takie to były czasy - wspomina.
- Sprawdziany z geografii były chyba najtrudniejsze - mówi - Jan Nocoń (matura w 1988 roku). - Pani Trela była bardzo wymagająca, piątki zdarzały się bardzo rzadko - dodaje z uśmiechem.
Dawni uczniowie otrzymali książki i film o historii szkoły. Mury "ogólniaka" opustoszały późnym popołudniem, kiedy absolwenci przenieśli się do specjalnie wynajętej restauracji na posiłek i zabawę taneczną.
- Atmosfera była tak gorąca, że galaretki się rozpuściły i spłynęły po stole - śmieje się Zofia Gomoła (matura w 1979). - Niech żałują ci, co nie byli. Moi szkolni przyjaciele przyjechali ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Austrii i Niemiec, a tych, co mieszkają najbliżej, było mało - ubolewała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?