Przyjeżdżają, oglądają i wyjeżdżają

Monika Kluf
Po tym, jak kolejne kluczborskie firmy zaczęły zwalniać pracowników, radni zdecydowali się pójść na rękę lokalnym przedsiębiorcom.

Ostatnio próbowaliśmy się zastanowić, co gmina może zrobić, żeby powstawały tu nowe miejsca pracy. Skoro nie ma zbyt wielu możliwości, jedyną pozostają podatki, przede wszystkim podatek od nieruchomości, w których prowadzi się działalność gospodarczą - mówi Piotr Piłat, członek Zarządu Miejskiego w Kluczborku. Na ostatniej sesji wystąpił do rady z wnioskiem o zmianę nowej uchwały preferencyjnej dla podmiotów tworzących nowe miejsca pracy na bardziej dla nich korzystną.
Pierwsza uchwała
gwarantowała zwolnienia od podatku od nieruchomości tym podmiotom gospodarczym, które tworzyły co najmniej 5 nowych miejsc pracy. Miała obowiązywać przez pięć lat. Po trzech latach ustawodawca zmienił przepisy. Nie było już mowy o zwolnieniu z podatku od nieruchomości. Można się było starać jedynie o umorzenie zaległości. - Utrudniliśmy więc życie potencjalnym pracodawcom, bo żeby skorzystać z ulg, musieli mieć zaległości. Ale to nie z naszej winy. Ustawodawca taki przepis wymyślił, a my musieliśmy swoje uchwały do niego dostosować - twierdzi Piotr Piłat. Okazało się, że nie wszystkie firmy działające na terenie gminy, zwłaszcza te większe, które wyrobiły sobie dobrą markę i ugruntowaną pozycję nie tylko na rynku lokalnym, chciały na taki układ pójść. Były obawy, że zrezygnują z tworzenia nowych miejsc pracy. A do tego nie można było dopuścić. Po dyskusji na ten temat na ostatniej sesji, okazało się, że jednak można uchwałę gminy nieco "uelastycznić". - Zaproponowaliśmy, żeby teraz podmioty tworzące więcej niż 5 miejsc pracy mogły być całkowicie zwolnione z podatku od nieruchomości na 2 lata - mówi Piotr Piłat. - To sposób na zachęcenie pracodawców do zwiększania zatrudnienia. I to nie jest teoria. To dotyczy konkretnych firm, które na tym skorzystają, jak "Aubi", które chce zatrudnić kolejnych 40 osób, czy "Pamax", który przeniósł produkcję na teren gminy Kluczbork i zatrudnia też mieszkańców tej gminy.
Wspieranie działających tu firm
to jedno. Problem bezrobocia, które już dawno przekroczyło 20 procent i stale rośnie, rozwiązałoby ściągnięcie do gminy poważnego inwestora, zainteresowanego uruchomieniem tu produkcji. Ale jak dotąd jedyne firmy zainteresowane lokowaniem swoich interesów na terenie Kluczborka to supermarkety. Potencjalnych inwestorów w ciągu kilku lat przewinęło się przez gminę - według wyliczeń burmistrza Gintera Jendrsczoka - kilkunastu. Byli, pooglądali i wyjechali. 80-hektarowa Kluczborska Strefa Rozwoju, z niewielkim kawałkiem uzbrojonego gruntu, jak dotąd nie budzi zainteresowania inwestorów. Burmistrz Kluczborka Ginter Jendrszczok broni strefy. Uważa, że na razie trudno jej konkurować ze strefami ekonomicznymi wspieranymi przez państwo, które kuszą dużymi zwolnieniami od podatku, większymi niż te, na które mogą się zdobyć gminy. Kluczborka strefa na razie przypomina wielkie pastwisko, które wita przejeżdżających trudno zauważalną reklamą, nie większą niż drogowskaz. Burmistrz Jendrsczok twierdzi jednak, że nie wielkością tablicy mierzy się atrakcyjność terenu. Strefa jest rozreklamowana w folderach, na stronie internetowej gminy, zachwala się ją podczas bezpośrednich spotkań z zainteresowanymi.
- Ale żeby tych
zainteresowanych
w Kluczborku zatrzymać, trzeba dysponować odpowiednią bazą danych z informacjami interesującymi dla potencjalnych inwestorów, wychodzącymi poza te zawarte w folderach. Pojawił się ostatnio w gminie przedstawiciel znanej w Europie firmy meblarskiej. Chciał kupić zakład, w którym produkowano by meble. Szukał podwykonawców, tapicerów, stolarzy i wykwalifikowanych pracowników. Po zamknięciu tutejszej fabryki mebli wielu z nich zostało bez pracy. Ale w instytucjach, które odwiedził, nie znalazł żadnych informacji na ten temat i opuścił miasto - opowiada Piotr Piłat.
W urzędzie miejskim
dowiedziliśmy się, że jeśli zaintersowny inwestor chciałby uzyskać takie informacje, wydział promocji jest w stanie przygotować je w ciągu co najmniej 2-3 dni.
Na ostatniej sesji padła więc propozycja, żeby stworzyć pakiet inwestycyjny, w którym podobne informacje się znajdą i będą do dyspozycji potencjalnych inwestorów od razu.
- Wiadomo, że przemysł hutniczy Kluczborkowi nie grozi, ale na przykład dla firmy meblarskiej czy spożywczej można przygotować aktualizowane od czasu do czasu dane, dane na temat właśnie podwykonawców i potencjalnych pracowników - mówi Piłat. - Taka baza może się okazać naprawdę skutecznym instrumentem w rękach gminy. Może wtedy ktoś zainteresowany zainwestowaniem u nas nie odejdzie z kwitkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska