Psycholog: "Moda na Boże Narodzenie w listopadzie przyszła do nas z USA"

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Dr. Tomasz Grzyb
Dr. Tomasz Grzyb archiwum
Rozmowa z dr. Tomaszem Grzybem, psychologiem z Uniwersytetu SWPS z Wrocławia.

Jeszcze z półek sklepowych nie zniknęły znicze na 1 listopada, a już sklepy oferują asortyment na... Boże Narodzenie. Komuś zlepiły się kartki w kalendarzu?

Pierwsze artykuły w świątecznych opakowaniach pojawiły się już w polskich sklepach w październiku, ale znajomy z RPA donosił mi, że tam sztuczne choinki można kupić od sierpnia. Zapożyczyliśmy tę modę na wcześniejsze „przygotowania” do świąt z USA, tyle że tam w kalendarzu jest jeszcze Święto Dziękczynienia (w czwarty czwartek listopada - przyp. red.), po którym w handlu zaczyna się okres przed Bożym Narodzeniem. Cel jest jeden: rozciągnąć maksymalnie okres złotych żniw dla handlu. Wiadomo, że niektóre branże przed świętami grudniowymi generują nawet 70 procent rocznych dochodów. Wprawdzie spożywcza do nich nie należy, ale w super- czy hipermarketach jest wiele produktów nie tylko spożywczych, które z powodzeniem można sprzedać w świątecznym opakowaniu już teraz.

Nie tylko opakowaniem kuszą sklepy...

Specyficzny wystrój, kolędy dość łatwo wprawiają nas w dobry nastrój, z jakim kojarzy się Boże Narodzenie, i skłaniają do wydawania znacznie większych kwot, niż planujemy. Efekt bywa taki, że jednego dnia kupujemy coś idealnego na prezent, a za kilka dni znajdujemy jeszcze lepszy podarunek albo, co gorsza, zapominamy, że kupiliśmy ten pierwszy. Mamy w końcu na to niemal dwa miesiące, lekko licząc, że świąteczna atmosfera w sklepach trwa do Trzech Króli.
A może da się z tego wyjść obronną ręką i racjonalnie zaplanować zakupy, zakładając, że na ich sfinansowanie mamy nie miesiąc, ale dwa...

Na pewno nie o to właścicielom sieci handlowych chodzi i jeśli możemy użyć tu batalistycznego porównania: w tej walce jako klienci jesteśmy skazani na porażkę. Nie bez powodu sieci zatrudniają specjalistów od ekonomii behawioralnej i stosują całą masę trików, dzięki którym i tak osiągną swój efekt, np. promują niezwykle tanio znane czekoladki, podczas gdy w tym czasie podnoszą ceny masła czy innych podstawowych produktów. Czekoladki teoretycznie nie są nam potrzebne, ale cena jest kusząca. Bez masła świątecznych wypieków nie ma, ale na jego wyższą cenę nie zwracamy już takiej uwagi.

To czym w tej walce możemy jednak przechylić szalę na swoją korzyść?

Na pewno planowaniem. Ja przed wyjściem do sklepu zapisuję produkty na kartce. A potem w sklepie przed podejściem do kasy odczytuję listę i sprawdzam, nie tylko to, co jest, ale i co jest ponad plan. Mamy taką zasadę, że sprawunków ponad plan nie może być więcej niż jeden na osobę. A kiedy dzieci pytają dlaczego, odpowiadam, że do życia nie jest nam to potrzebne i przypominam, że od tego szczęśliwsi nie będziemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska