Ptasi azyl pani Ireny został bez pieniędzy

Redakcja
Ta kawka, prawdopodobnie po starciu z kotem, trafiła do pani Ireny z wyrwanym skrzydłem. Życie uratowała mu kosztowna amputacja.
Ta kawka, prawdopodobnie po starciu z kotem, trafiła do pani Ireny z wyrwanym skrzydłem. Życie uratowała mu kosztowna amputacja. Sławomir Mielnik
Do tej pory część rachunków za leczenie dzikich ptaków pokrywało Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, ale teraz nie ma na to pieniędzy.

- TOZ miał podpisaną umowę z doktorem Tarką, który leczył ptaki, a organizacja pokrywała część rachunków. Nie było to dużo, bo 100-150 złotych miesięcznie, ale dla mnie i tak była to ogromna pomoc - mówi Irena Sowiecka, emerytka z Opola do której trafiają chore i nieporadne ptaki.

Pani Irena formalnie nie prowadzi żadnej organizacji. Zwierzętom pomaga wyłącznie z dobrego serca i jak się okazuje, jest chyba jedyną osobą w województwie, która przyjmuje ptaki.

- Jakiś czas temu przyjechały do mnie dwie dziewczyny z Kluczborka i przywiozły maleńką wróbliczkę, która wypadła z gniazda. Sąsiad powiedział im, że mają ją kotu na pożarcie rzucić, ale one nie odpuściły i przywiozły ją do mnie. Dziś wróbliczka jest już sporym ptaszkiem i dzięki dobremu sercu dziewczyn naprawdę świetnie sobie radzi - mówi pani Irena.

Takich sytuacji jest mnóstwo, bo opolski ogród zoologiczny dzikich ptaków nie przyjmuje, a miasto na stworzenie dla nich azylu nie ma pieniędzy. Cała nadzieja w pani Irenie, która teraz też jest w tarapatach.

- Leki, odpowiednie jedzenie dla małych ptaków to wszystko kosztuje krocie, a ja mam tylko 900 złotych emerytury. Bez pomocy sobie nie poradzę - mówi. - Niby mogłabym rzucić to wszystko w cholerę, ale nie potrafię. Bo co mam zrobić? Odsyłać z kwitkiem tych wszystkich, którzy przywożą do mnie umierające ptaki?- pyta, a w o oczach kręcą jej się łzy.

Pracownicy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami rozkładają bezradnie ręce i tłumaczą, że nie stać ich na to, żeby dalej pomagać pani Sowieckiej. - W ubiegłym roku nasza sytuacja była o wiele lepsza, bo od jednego z darczyńców dostaliśmy na działalność dodatkowe 20 tys. złotych - mówi Agata Klimek, szefowa opolskiego TOZ. - Teraz pieniądze się skończyły, więc pani Sowiecka musi szukać wsparcia u innych organizacji - dodaje, ale tych jak na razie nie widać na horyzoncie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska