Puchar EHF. Gwardia Opole tym razem wyraźnie gorsza od Benfiki Lizbona. W Stegu Arenie dostała srogą lekcję [ZDJĘCIA]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Gwardia Opole przed własną publicznością nie dała rady solidnie postraszyć Benfiki Lizbona.
Gwardia Opole przed własną publicznością nie dała rady solidnie postraszyć Benfiki Lizbona. Wiktor Gumiński
Gwardia Opole wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo w fazie grupowej Pucharu EHF. W 4. kolejce okazała się u siebie zdecydowanie słabsza od Benfiki Lizbona, przegrywając aż 23:30.

Choć w Opolu zmierzyły się ze sobą ostatnia (Gwardia) z pierwszą drużyną (Benfica) w tabeli grupy A, poprzedni mecz obu ekip w Lizbonie pokazał, że przy dobrej dyspozycji opolanie są w stanie pokrzyżować szyki temu faworyzowanemu portugalskiemu rywalowi. I rzeczywiście przed własną publicznością byli w stanie, ale jedynie przez pierwszy kwadrans.

Początkowe minuty rywalizacji wręcz rozgrzały opolską publiczność do czerwoności. Na kole doskonale z przeciwnikami radził sobie kapitan Gwardii Mateusz Jankowski, między słupkami zaporą nie do przejścia był Adam Malcher i tym samym gospodarze szybko odskoczyli na 4:1. Wtedy o przerwę na żądanie poprosił jednak trener Benfiki Carlos Rezende. I od tego czasu scenariusz spotkania zmienił się o 180 stopni ...

To goście zaczęli stawiać trudne do sforsowania zasieki obronne, a zarazem podkręcili tempo poczynań w ofensywie do tego stopnia, że gwardziści wyglądali na kompletnie pogubionych. Już w 14. minucie był remis 5:5, a potem gracze z Lizbony tylko powiększali swoją przewagę.

Ich największą bronią była kapitalna współpraca ze skrzydłowymi. Wzorowo obsługiwał ich przede wszystkim kapitalnie spisujący się środkowy rozgrywający Pedro Marques. Zapewnił on swoim kolegom takie pozycji, że ci już nie mieli problemów z posyłaniem rzutów do opolskiej bramki. Za sprawą tak wysokiej skuteczności, Benfica na półmetku spotkania miała już pięć bramek zaliczki (17:12).

Po przerwie, w odróżnieniu do poprzedniego domowego starcia gwardzistów w Pucharze EHF z duńskim Bjerringbro-Silkeborgiem, żaden spektakularny zwrot w poczynaniach zespołu z Opola nie nastąpił. Jakość jego poczynań nie uległa diametralnej poprawie, co po części wynikało też z faktu, że goście dalej konsekwentnie utrzymywali dobry poziom.

Ponownie nie do zatrzymania był ich czołowy bombardier Petar Djordjic (8/9), kilka rzutów karnych wypracował utytułowany duński obrotowy Rene Toft Hansen, a swoje dalsze popisy kontynuował Marques. Ekipa z Portugalii czuła się w drugiej odsłonie już na tyle swobodnie, że jej gracze pozwalali sobie niejednokrotnie na rzuty "wkrętkami" bądź też prezentowali efektowne wrzutki, których zawodnicy Gwardii po prostu tym razem w swoim repertuarze nie mieli. Dlatego też końca wygrana Benfiki 30:23 ani przez moment nie była zagrożona.

Gwardia Opole - Benfica Lizbona 23:30 (12:17)
Gwardia: Malcher, Zembrzycki - Mauer 5, Działakiewicz 3, Jankowski 3, Fabianowicz 2, Kawka 2, Zadura 2, Zieniewicz 2, Lemaniak 1, Milewski 1, Mokrzki 1, Zarzycki 1, Klimków, Morawski, Skraburski.
Benfica: Espinha, Capdeville - Djordjic 8, Marques 7, Carvalho 3, Moreira 3, Pais 3, Antunes 2, Martins 2, Hebo 1, Moreno 1, Molina, Pereira, Pesqueira, Toft Hansen.
Kary: Gwardia - 6 min., Benfica - 12 min.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska