O ile ekipa ze stolicy tym starciem dopiero rozpoczynała swoją przygodę z pucharowymi zmaganiami, o tyle nysanie zapracowali na awans do 1/4 finału trzema zwycięstwami: po 3:0 z BBTS-em II Bielsko-Biała i MOSiR-em Sieradz oraz 3:1 z Lechią Tomaszów Mazowiecki.
Fakt, że w 1/4 finału los przydzielił im ONICO oznaczał, iż w swoje rodzinne strony powrócił jej atakujący Bartosz Kurek. To właśnie w dużej mierze jego osoba sprawiła, że hala w Nysie „pękała w szwach”, a po bilety na to spotkanie ustawiały się bardzo długie kolejki.
Przed meczem Kurek oficjalnie odebrał tytuł honorowego obywatela Nysy, ponieważ to właśnie w tym mieście stawiał swoje pierwsze kroki najlepszy zawodnik mistrzostw świata w 2018. Na tym jednak sentymenty się skończyły.
Podczas boiskowych zmagań 30-letni siatkarz wielokrotnie pokazywał próbkę swoich nieprzeciętnych możliwości. Uczynił to już w pierwszym secie, wygranym przez warszawian 25:18. Stal stawiała w nim opór mniej więcej do połowy. Umożliwiały to przede wszystkim bezkompromisowe ataki Łukasza Kaczorowskiego, który często obijał blok rywali. Z czasem jednak faworyzowani goście przejmowali inicjatywę. Uczynili to na tyle skutecznie, że ich trener Stephane Antiga posyłał do boju kolejnych rezerwowych.
Mimo pewnego zwycięstwa, drugą odsłonę ekipa ONICO ponownie rozpoczęła w wyjściowym składzie. Nie sprawiło to jednak, że miała mecz pod kontrolą. Już na starcie zawodnicy Stali pokazali pazur, obnażając braki w przyjęciu Piotra Łukasika i wychodząc na prowadzenie 5:1. Antiga szybko zmienił go na pewniejszego w defensywie Nikołaja Penczewa, ale ta roszada również nie zrobiła na gospodarzach żadnego wrażenia. Nadal grali oni bezkompromisowo, twardo w zagrywce i odważnie w ataku. W tym drugim aspekcie szczególnie wyróżniał się Bartosz Bućko. Gracze z Nysy rozpędzili się na tyle mocno, że po asie Kaczorowskiego cieszyli się z wygranej 25:21.
Na tym jednak absolutnie nie zamierzali poprzestać. Kiedy po doskonałych zagrywkach Michała Makowskiego w trzeciej partii zrobiło się już 9:5, sensacja coraz mocniej wisiała w powietrzu. Później Stal prowadziła jeszcze 16:13, ale przeciwnicy ją dogonili, doprowadzając do remisu 20:20. Końcówka należała już do warszawian, choć spory niesmak wywołała w niej jedna z decyzji sędziowskich. Przy stanie 21:23 nysanie kwestionowali, że piłka po ataku Andrzeja Wrony nie dotknęła rąk żadnego z blokujących. Sędziowie jednak nie pozwolili im skorzystać z wideoweryfikacji, tłumacząc swoją decyzję zbyt późną sygnalizacją tego zamiaru przez gospodarzy.
To niepowodzenie już nieco podcięło nysanom skrzydła, choć do ostatniej akcji nie można było odmówić im ambicji. Choć byli w stanie podnieść się ze stanu 8:11 i doprowadzić do remisu 11:11, było to ich ostatnie słowo w tym starciu. Mimo porażki, zasłużyli jednak po nim na duże brawa.
Stal Nysa - ONICO Warszawa 1:3 (18:25, 25:21, 21:25, 18:25)
Stal: Szczurek, Bućko, Zajder, Kaczorowski, Makowski, M’Baye, Czunkiewicz (libero) oraz Bułkowski, Owczarz, Nożewski, Mucha, Ochrymczuk (libero).
ONICO: Brizard, Łukasik, Wrona, Kurek, Kwolek, Vigrass, Wojtaszek (libero) oraz Kowalczyk, Nowakowski, Araujo, Penczew.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?