W Polsce o gigantyczną sumę 700 milionów euro ubiegała się jeszcze tylko elektrownia w Bełchatowie. Tydzień temu niespodziewanie do walki wkroczyły jednak Zakłady Azotowe Puławy.
- Oni mają w pełni dopracowany projekt zgazowania węgla i pod tym względem wyprzedzają Kędzierzyn, ale nie opracowali technologii przechwytywania i składowania dwutlenku węgla, więc o dotację z Unii nie mogą się ubiegać
- stwierdził 17 lutego w Brukseli prof. Jerzy Buzek, który tego dnia spotkał się z członkami zarządu ZAK, posłem Robertem Węgrzynem, starostą kędzierzyńsko-kozielskim Józefem Gismanem i marszałkiem Józefem Sebestą.
- Musicie jeszcze sporo zrobić, ale jesteście na dobrej drodze - powiedział Opolanom Jerzy Buzek, zapewniając, że tak jak dotąd będzie się angażował w lobbing na rzecz Kędzierzyna.
Już następnego dnia po tym spotkaniu sytuacja uległa diametralnej zmianie. Zakłady Azotowe Puławy zaprezentowały studium wykonalności instalacji zgazowania węgla i... budowy elektrowni o mocy 800 MW, a także technologii wychwytywania CO2 oraz składowania go pod ziemią.
- Pod wieloma względami to projekt bliźniaczo podobny do opracowanego przez ZAK. Taką opinię usłyszałem z ust kilku specjalistów, można było też poczytać o tym w ogólnopolskiej prasie - mówi poseł PO Robert Węgrzyn, który od miesięcy zjednuje polityków do poparcia planów ZAK. To on zainteresował projektem Jerzego Buzka, przekonał do niego także wicepremiera Waldemara Pawlaka.
- Teraz takie poparcie będzie szczególnie potrzebne, bo jak widać puławskie Azoty nie przebierają w środkach, by zdobyć unijny grant, i to kosztem ZAK - uważa poseł.
Skąd Puławy znały technologiczne plany Azotów z Kędzierzyna? Mogły je otrzymać z kilku źródeł, np. z Nafty Polskiej, która jest właścicielem obu zakładów. Albo z ministerstwa skarbu - wiceszefem tego resortu jest kojarzony z Puławami Krzysztof Żuk.
O tym, które polskie projekty zostaną zgłoszone do konkursu w Brukseli, zdecyduje za kilka miesięcy rząd. Do tego czasu opolscy posłowie i samorządowcy muszą zrobić wszystko, by projekt ZAK wygrał z Puławami, gdyż stawką są wielkie pieniądze i ponad 500 nowych miejsc pracy.
- Poza 700 milionami euro dotacji na CCS walka idzie też o pieniądze na innowacje. Łącznie możemy zdobyć nawet 1,1 miliarda euro - wylicza prezes Jałosiński. - Technologicznie jesteśmy lepsi niż Puławy, nasza koncepcja jest znacznie szersza i ciekawsza. Niestety, polityka może popsuć nam szyki - rozkłada ręce prezes.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?