Do maleńkiej salki koncertowej Miejskiego Ośrodka Kultury przy ul. Piastowskiej 14 A w Opolu przyszło na KSU ponad 400 entuzjastów muzyki spod znaku - "Bies and Czad and Rock?n?Roll". Wraz z Siczką - wokalistą i założycielem ustrzyckiej kapeli - oraz basistą o ksywie Prezo przez ponad półtorej godziny śpiewali takie dawne hity jak: "Rok 1944 w okopie", "Liban", "Jabol punk", "Umarłe drzewa", "Pijany gówniarz", "Ustrzyki", "Ofiary jabolowe", "Nocne kroczki", "Moje Bieszczady", "Pod prąd".
KSU odwiedziło Opole w ramach dużej trasy koncertowej, którą Siczka fetuje ćwierćwiecze działalności scenicznej zespołu.
Siczka, wielbiciel hardrockowych zespołów z początku lat 70., wystąpił na scenie w czarnym T-shircie z napisami "Black Sabbath" i "Sabbath bloody sabbath".
- We Wrocławiu i w innych miastach, gdzie już graliśmy, uprzedzali nas, że w Opolu nikt na KSU nie przyjdzie. Nie wiem doprawdy, o co im chodziło, bo tu jest z...ście - skwitował, patrząc na szalejącą w pogo przez cały koncert publikę, wśród której wielu pogujących miało lat około 40 i więcej (Siczka ma 42 lata, a pogo to taki punkowy taniec, polegający mniej więcej na ciągłym zderzaniu się ludzi o siebie).
Lider kapeli z Bieszczad był i jest znany z tego, że za kołnierz nie wylewa. Przed czterema bisami zarządził krótką przerwę na wychylenie kufelka piwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?