Puszcza Białowieska nie potrzebuje działań człowieka. Chyba, że chodzi o produkcję desek

Krzysztof Ogiolda
Fot. Archiwum
Dr hab. Arkadiusz Nowak, profesor Uniwersytetu Opolskiego, ekolog.

Nie zdarza się codziennie, że ponad 30 dziekanów i prodziekanów wydziałów przyrodniczych polskich uniwersytetów pisze wspólny list do prezydenta, premiera i ministra ochrony środowiska. W sprawie Puszczy Białowieskiej napisali…
Sprawa ma wiele wymiarów. Z punktu widzenia dziekanów, którzy po raz pierwszy wystąpili w taki sposób, problemem jest to, iż poprzez wycinki prowadzone na szerokim areale puszczy usuwa się podstawową przestrzeń badawczą dla wszystkich laboratoriów ekologii lasów w Polsce, dla wielu laboratoriów botanicznych, dla jednostek zajmujących się ewolucjonizmem i innymi dyscyplinami naukowymi, także poza granicami Polski. Pamiętajmy, Puszcza Białowieska jest niżowym lasem o najbardziej naturalnych cechach. Jest jedynym pierwotnym lasem typu europejskiego, jeśli nie liczyć niektórych ekosystemów leśnych w górach wysokich.

Ci, którzy puszczę wycinają i wycinek bronią, zasłaniają się potrzebą walki z kornikiem drukarzem…

Na konflikt o wycinkę nakłada się spór polityczny. Z punktu widzenia nauki oczywistą oczywistością – jak mawia klasyk – jest, że puszcza radziła sobie bez człowieka. Gradacje kornika były tysiąc i pięć tysięcy lat temu. Kornik nie jest dla tej puszczy niczym nowym. I mimo że tam był, ona rosła, nie trzeba było niczego wycinać, bo sama usuwała to, co niezbędne, aby taką gradację powstrzymać. Kompletnym absurdem jest udowadnianie, że po to, aby puszcza funkcjonowała jako ekosystem naturalny, niezbędne są działania człowieka. Chyba że chodzi o zachowanie zasobu drewna. O to, że produkujemy deski. Wtedy rzeczywiście trzeba działać. Ale jeśli chronimy ten obszar jako wzorzec uprawy lasu niżowego w Europie, cięcia są zupełnie zbędne.

Wracam do listu dziekanów. Piszą oni o ryzyku umieszczenia puszczy na prowadzonej przez UNESCO Liście Światowego Dziedzictwa w Zagrożeniu. Jakie może to mieć znaczenie?
Puszcza przez to, że jest na tzw. zielonej, przyrodniczej liście UNESCO może korzystać z różnych dotacji i rekompensat z funduszy międzynarodowych. Jak z tej listy spadnie, tej możliwości się skończą. Umieszczenie jej na liście dziedzictwa w zagrożeniu zmobilizuje społeczność międzynarodową do intensyfikacji badań naukowych na tym obszarze. Zostaną też uruchomione działania lobbystyczne, by dokonujących zniszczeń zniechęcić.

Pod listem nie ma podpisu reprezentanta UO. Jak to się stało?
Na obronę uniwersytetu powiem, że na kilku listach tego typu się podpisałem. Grzegorz Hebda, który prowadzi w puszczy badania nad ptakami, i kilku jeszcze kolegów także. Czemu nie UO jako całość? Pokazuje to, że jesteśmy jako instytucja mało aktywni, a i w Polsce niewidziani jako instytucja ekologiczna i biologiczna. Nie mamy kierunku ekologia ani leśnictwo. A aktywność naszej administracji okazała się ograniczona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska